Aktywizm finansowy: inwestycje w konopie!
Wywiad z Christianem Groh'em z Privateer Holdings
Christian Groh, szef operacji w Privateer Holdings
Coś ekscytującego dzieje się w Stanach Zjednoczonych; coś, czego nikt się nie spodziewał staje się rzeczywistością. Ponieważ marihuana została zalegalizowana w dwóch odrębnych stanach, pełna legalizacja marihuany nigdy nie było tak blisko jak dzisiaj. Ze swoją kulturą korporacyjną, zawsze przedsiębiorczy Amerykanie są w stanie zobaczyć możliwości inwestycyjne pojawiające się na horyzoncie.
Soft Secrets rozmawia z Christianem Groh, człowiekiem odpowiedzialnym za miliony dolarów ulokowane w inwestycjach i przedsiębiorstwach związanych z marihuaną. Wraz z Michaelem Blue i Brendanem Kennedy, Christian założył Privateer Holdings. Firma z siedzibą w Seattle inwestuje tylko w branży konopnej. Ponieważ Privateer jest pierwszą firmą w świecie, która tak postępuje, przyciąga ona dużo uwagi mediów, w tym wiodących tytułów prasy finansowej.
Soft Secrets: Jesteś szefem operacji (ang. Chief Operating Officer, COO) w Privateer Holdings, możesz nam opowiedzieć, jakie czynności wykonujesz dla Privateer?
Chrystian Groh: W tej roli jestem zaangażowany codziennie w działalność naszych holdingów. W tej chwili to oznacza, że mam dużo do zrobienia dla Leafly; naszej flagowej spółki holdingowej. Leafly jest stroną i wspólnotą, która umożliwia znalezienie szczepów konopi i przychodni oraz wyrażanie opinii o nich.
Cały zespół Privateer zrezygnował z szanowanych miejsc pracy dla tego przedsięwzięcia. Jeśli coś nie wyjdzie tak, jak zaplanowaliście, to może ryzykujecie swoje kariery. Musicie być naprawdę pewni, że marihuana zostanie zalegalizowana w USA?
Myśleliśmy długo i często o rozpoczęciu tego przedsięwzięcia, a także omówiliśmy to z naszymi rodzinami i przyjaciółmi. Najpierw idea została odrzucona w pewnych kręgach, ale w tej chwili widzimy wiele poprawy na wielu poziomach: politycznych, prawnych, społecznych i medycznych. Istnieje wiele nacisku, aby skończyć z zakazem konopi. Nie wiemy dokładnie kiedy to się stanie, ale mamy nadzieję, że za około 20 lat będziemy mogli spojrzeć wstecz i być dumni z tego projektu. Mamy nadzieję, że pewnego dnia będziemy mogli słusznie powiedzieć naszym dzieciom, że pomogliśmy w zniesieniu zakazu.
Czym ta praca różni się od twoich poprzednich w innych placówkach finansowych?
Cannabis jest wciąż zakazanym narkotykiem w USA, więc nadal jest nielegalny. Nie ma wiele reguł i procesów w przemyśle ani na rynku. Wielu operatorów ma reputację twardzieli; z tymi ludźmi trudno jest skonfigurować umowę lub mieć długoterminowe cele. Na przykład w Kalifornii przychodnie wciąż doświadczają nalotów, więc niewiele osób siedzi w tym na dłuższą metę.
Kiedy po raz pierwszy rozważaliśmy wkroczenie do branży konopi trzy lata temu, zrobiliśmy wiele badań, poznaliśmy się z ludźmi z branży i braliśmy udział w konferencjach branżowych. Pierwsza konferencja, w której uczestniczyliśmy, to była prawdziwa niespodzianka. Było jasne, nikt nie wiedział jak obsługiwać legalne działalności. Większość nie rozumie struktury korporacyjnej, ram prawnych, audytów, bankowości itp.
Teraz to się zmienia, widzimy więcej graczy zawodowych. Ale możemy powiedzieć, że w ogóle na rynku jest nadal dość dużo szarej strefy.
W Europie wielu przedsiębiorców od konopi indyjskich używa ich w godzinach pracy. Zakładam, że nie przychodzicie z bongiem do Privateer na spotkania?
To prawda; Privateer Holdings jest prowadzoną w szybkim tempie firmą, rozruszaną przez trzech byłych bankowców obeznanych z udziałem kapitału podwyższonego ryzyka i z praktycznym doświadczeniem operacyjnym. Pracujemy 80 godzin na tydzień i bardzo koncentrujemy się na budowaniu profesjonalnych, sięgających głównego nurtu marek i firm, które podnoszą rozmowę na temat marihuany na wyższy poziom.
Przemysł konopny ma wizerunek branży prowadzonej przez hipisów i bossów narkotykowych, czy twoje podejście biznesowe czasami nie koliduje z podejściem tradycyjnych liderów branży?
Mamy dość pozytywne reakcje ze strony „starszyzny" liderów. Co możemy zrobić to jest również forma aktywizmu. Nie machamy flagą przed ratuszem. Jesteśmy po to, aby pójść do menadżerów z Wall Street i zacząć z nimi inteligentną rozmowę o konopi i ekonomii. Na przykład niedawno byliśmy w Monako na światowej konferencji; wygłosiliśmy wykład na temat marihuany przed setkami inwestorów. Tego rodzaju aktywizm też przyczynia się do zmian.
Więc to nie jest chciwość korporacyjna - nie jesteśmy tutaj, aby przejąć przemysł, ale staramy się zakończyć prohibicję. Taka percepcja została bardzo dobrze przyjęta przez wszystkich; to jest po prostu inny kąt, pod którym trzeba próbować skończyć z zakazami.
Urugwaj całkowicie zalegalizował marihuanę. Czy widzisz możliwości biznesowe tam?
Oceniamy teraz Urugwaj; mamy częste połączenia z niektórymi osobami, które są bardzo blisko systemu. Więc to na pewno budzi nasze zainteresowanie. Ale w tej chwili istnieją inne kraje, którymi jeszcze bardziej jesteśmy zainteresowani.
Jakie to kraje?
Jesteśmy bardzo zainteresowani rozwojem sytuacji w Kanadzie; planowane jest tam przeskoczenie do legalnego systemu medycznego w kwietniu 2014 roku. Będzie to nadzorowane przez Ministerstwo Zdrowia. Ponieważ Kanada jest bliżej od Urugwaju, jest to bardzo interesujące dla nas.
Jaka będzie wasza rola na tym nowym rynku kanadyjskim?
Złożyliśmy aplikacje do tytułów licencjonowanych producentów na zachodnim wybrzeżu Kanady. Jesteśmy właśnie w ferworze pracy aplikacyjnej.
Która firma będzie produkować w Kanadzie ?
Stworzyliśmy nową kanadyjską spółkę zależną. Nie musieliśmy zatrudniać do tego już istniejącej firmy.
Czy uważasz, że międzynarodowe procesy legalizacyjne wpływają na legalizację w USA lub na odwrót?
Tak naprawdę nie ma innego kierunku dla tego przemysłu. W większości stanów USA konopie są lub prawdopodobnie będą dostępne na receptę w nadchodzących latach. To staje się w końcu rzeczywistością.
Strona biznesowa ważna dla przedsiębiorców to fakt, że marki i świadomość napędzają dużą część tej zmiany. Jest zrywaniem starych stereotypów. Jeśli przestaniemy używać obrazów Cheech i Chonga (słynny kinowy duet hipisów z lat osiemdziesiątych), zdjęć dziewczyn w bikini i liści doniczkowych oraz umieścimy w tym trochę profesjonalnej marki i obrazowania, zmieniamy percepcję i dostarczamy paliwa do zmiany globalnej.
Czy włożyłeś równie wiele wysiłku w marketing własnej firmy?
Robimy to! Mamy zewnętrzną firmę marketingową Hackler & Associates. Są to twórcy marki Starbucks. Są bardzo świadomi wartości marki i trudów budowania jej w ogromnej organizacji. Kawa w latach 70-tych w USA to w zasadzie była tylko jedna marka – Folgers, kupowana w metalowej puszce. Przemysł kawowy ewoluował przez wiele lat. Przemysł konopny będzie zachowywał się bardzo podobnie, dlatego jesteśmy bardzo zadowoleni, że to ich mamy jako twórców marketingu naszej firmy.
Do tej pory czytamy tylko o waszych powiązaniach z Leafly. Jest więcej przedsiębiorstw w portfelu Privateer?
Kanadyjska spółka zależna jest dla nas bardzo ważna, ale są też inne firmy w naszym portfolio, które są w trakcie opracowywania. Nie są gotowe do uruchomienia już w tym czasie. Wiele firm to start-up’y w najwcześniejszej fazie rozwoju.
Czy możesz zdradzić cokolwiek?
Ok, jeden z powstających projektów dotyczy urządzeń. Przyniesie nowy sposób konsumpcji, jesteśmy bardzo podekscytowani wizjami, gdzie ten produkt jest i gdzie może zajść. Myślimy, że te urządzenia i firma dostarczą więcej paliwa do zmian.
Czy mówisz o parze i odparowaczu (ang. vaporiser), nie dymie?
Powiedzmy, że są pewne podobieństwa.
Zajmuje to pewnie dużo czasu, aby rozruszać nową firmę do wielkości korporacji zarabiającej prawdziwe pieniądze?
Tak, ale jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Wszyscy w drużynie Privateers pochodzą z Doliny Krzemowej, tam rozpoczynaliśmy nasze kariery. Jesteśmy przyzwyczajeni do budowania firm od podstaw, od zera do interdyscyplinarnych przedsięwzięć. Czy to kwestia zdobycia klienta, internetu lub przychodów, mamy wiedzę jak to robić. Jesteśmy po prostu w stanie stosować te same metody w nowej branży. Dzięki naszemu doświadczeniu jesteśmy bardzo spokojni uczestnicząc w tym procesie.
Kiedy nabyliśmy Leafly, na stronie ruch miesięcznie wynosił około 100.000 wizyt, w zeszłym miesiącu mieliśmy 3,5 miliona gości. Na początku dochody Leafly to było zero. W dzisiejszych czasach jesteśmy coraz bardziej opłacalni. W tej chwili jesteśmy powyżej progu rentowności.
Jaki jest model biznesowy Leafly?
Model biznesowy Leafly opiera się na reklamie; przychodnie kupują powierzchnię reklamową na stronie internetowej, cena waha się od paru setek dolarów do ponad pięciu tysięcy dolarów miesięcznie. Dla konsumentów wszystko darmo, nic nie kosztuje!
Co jest celem Funduszu? Przede wszystkim zwroty i zyski czy też ma służyć idealistycznym celom?
Nasi inwestorzy nie tylko szukają zwrotu finansowego, są zainteresowani zmianami społecznymi.
Właśnie zakończyłeś pierwszą rundę finansowania, która dawała 7 mln na inwestycje. Czy istnieje duże zapotrzebowanie na tego typu inwestycje?
Tak, jest wielki popyt na nasze inwestycje, 7 milionów to tylko pierwsza runda. Za około dwóch do trzech miesięcy otwieramy nową rundę i oczekujemy podniesienia poziomu do przynajmniej 25 milionów dolarów. Więc mamy duże zainteresowanie ze strony inwestorów, nie tylko w USA, ale z całego świata. Myślę, że to już „napisane jest na ścianie”, ludzie naprawdę potrafią zobaczyć okazję w biznesie konopnym.
25 milionów dolarów to dużo pieniędzy!
Szczerze mówiąc, 25 milionów to nie jest dużo pieniędzy dla funduszu lub prywatnej rundy akcji. Różnica między nami i innymi funduszami jest taka, że nasz przemysł nigdy nie miał takich podaży kapitału i finansowania zewnętrznego. Dlatego w tej branży prosi się o wiele akcji pionierskich. Chcemy stopniowo rosnąć z branżą.
Kto inwestuje w fundusz? Są to inwestorzy prywatni czy instytucjonalni? Ile zespół zainwestował własnych środków?
To dość szerokie spektrum, od hodowców bydła z Teksasu do libertyńskich wręcz osób z wysokimi dochodami i wszyscy pomiędzy. To wszystko są inwestorzy prywatni lub biura rodzinne, nie ma w ogóle instytucji zaangażowanych w przedsięwzięcia. Trzej założyciele Privateer i naszego portfelu są w pełni zaangażowani finansowo. Zaczęli działalność Privateer Holdings z funduszy własnych.
Jakie są motywy inwestorów?
Większość naszych inwestorów oczywiście oczekuje zysków i sprawozdań finansowych, ale dla 95% naszych inwestorów wymagane korzyści obejmują również korzyści społeczne. Wszyscy są tu chętni na dłuższą grę i popierają to, co robimy. Nie ma prawdziwie zarysowanego profilu politycznego, czym byliśmy naprawdę zaskoczeni podczas pierwszej rundy.
Badania pokazują, że „Grzeszne Towary" (zapasy tytoniu, alkoholu, seks, broń, hazard i pewne biotechnologie) mają przewagę rentowności rzędu 11 % w stosunku do średniej rynkowej („grzeszne towary” osiągają średnio 19% zysku przy średniej rynkowej 7,9 %). Czy uważasz, że twoje inwestycje są to również „akcje grzechu”?
Grzeszny towar jest uważany za niemoralny i nieetyczny, prawda? Myślę, że to jest sedno właściwej definicji. My uważamy, że to zakaz konopi jest niemoralny i nieetyczny.
Czy uważasz, że fundusz będzie wyprzedzał średnią rynkową jak te „zapasy grzechu"?
Branża tytoniowa jest bardziej osadzona w biznesie uzależniania, marihuana jest przydatna jako element odnowy biologicznej. Żeby było jasne: żaden lekarz nigdy nie przepisze nikomu tytoniu. Ale tak jak w przypadku alkoholu i tytoniu, konopie mają popyt nieelastyczny i dlatego nasze akcje będą zachowywać się bardzo podobnie do „zapasów grzechu”. Więc tak, to prawdopodobnie będzie wynik powyżej statystyki.
Tradycyjnie używanie marihuany w USA koncentruje się na stosowaniu leczniczym. Czy Privateer inwestuje na rynkach konopi rekreacyjnych czy koncentruje się na rynkach czysto medycznych?
Konopie są głównym nurtem kultury. Patrzymy na rynek pełen światowych możliwości, widzimy je jako globalną gałąź handlu i gospodarki. Jesteśmy w stanie ocenić szanse wszystkich rodzajów spółek, w tym spółek, które powstały do zarabiania na celach rekreacyjnych.
Jakiego rodzaju strategie wyjścia przygotowaliście na wszelki wypadek? A może twoje inwestycje są trwałe?
Privateer to naprawdę holding, naszym celem jest stworzenie konstelacji marek. W pewnym momencie Wielki Alkohol, Tytoń i Handel (czytaj: duże korporacje) wejdą na rynek. Muszą tak zrobić, gdy marihuana jest sprzedawana obok alkoholu. Możemy już zobaczyć zmiany w modelach konsumpcji: widzimy w piątkową noc, że ludzie kupują za 10 dolarów trawę i drugie 10 dolarów przeznaczają na piwo, zamiast wydawać wszystkie 20 dolarów na alkohol. Dlatego przewidujemy, że duże korporacje w pewnym momencie dojdą do tego rynku, a następnie będą one musiały podnieść pytanie: Czy budujemy lub możemy po prostu kupimy? Myślimy, że możemy budować firmy do momentu, w którym mogą być dalej przejęte.
Co powiesz na wejście na giełdę z Privateer?
Dla firm takich jak nasza istnieją różne strategie wyjścia, giełda jest tylko jedną z nich. Dla nas przejmowanie akcji przez ludzi będzie najbardziej idealistyczne.
Wydaje się nam, że ostatnio wiele firm płynie na „zielonej fali " i niestety nie wszystkie wydają się być wiarygodne i rzetelne. Co sądzisz o takich firmach i jaki ma to wpływ na wizerunek twojej firmy?
Kochamy to! Uważamy, że to jest świetne, że przedsiębiorcy mają różne pomysły. Pochodzimy z Doliny Krzemowej, gdzie awaria powstaje i jest przebaczenie. Większości przedsiębiorców nie udała się część prawdziwych przygód w przeszłości. Postaramy się ustawić się w pozycji do zachęcania i niech ludzie przychodzą, przynoszą nowe pomysły i niech mogą je przetestować na rynku. To jest naprawdę ciekawe.
Jesteśmy w punkcie, gdy ktoś może dostać 100.000 dolarów z przyjaciółmi i rodziną, aby wyjść ze swoimi pomysłami i założyć firmę w branży konopnej. Czuje się bardzo podobieństwo do atmosfery Doliny Krzemowej w połowie lat 90- tych. My to lubimy, ponieważ zachęca to więcej ludzi i tworzy poczucie konkurencji.
Trzy lata temu było bardzo mało nowych firm, aby wybrać z nich coś ciekawego, a dziś mamy dziesiątki nowych firm planowanych w jednym tygodniu. Mimo że nie są one na poziomie, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, to widać, że są coraz lepsze. To jest naprawdę niesamowite doświadczenie móc obserwować rozwój tej branży.
Jednak oszuści muszą szkodzić wizerunkowi branży?
Oczywiście, że tak, ale są oszuści w każdej branży. Ale ten przemysł rozwija się i jest coraz bardziej złożona struktura wokół niego, dlatego takie osoby odejdą. My już możemy zobaczyć ten proces w naszych legalnych stanach, Waszyngtonie i Kolorado. Tam trzeba zrobić jakieś wywiady środowiskowe i uzyskać pozytywne wyniki kontroli dokumentów audytowanych. To odstrasza oszustów, bo nie wiedzą, jak sobie z tym poradzić . Znamy struktury swojej pracy i wiemy, jak one działają. Kiedy słyszymy słowo „audyt", nam się to podoba; jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że jest zgodność. Jak rynek robi się bardziej profesjonalny i tradycyjny, taki element będzie musiał odejść.
Ile początkujących firm zostało zweryfikowanych do teraz? W jaki sposób można dopisywać do listy nowych przedsiębiorców?
Rozmawialiśmy z prawdopodobnie ponad tysiącem startupów. Przedsiębiorcy pełni dobrych pomysłów mogą przejść do strony kontaktowej na naszej stronie internetowej (
www.privateerholdings.com). Naprawdę zachęcamy przedsiębiorców do przedstawienia nam ich firm i biznes planów.
Jesteś otwarty na wspieranie zagranicznych start-upów?
Absolutnie! Jesteśmy otwarci na dobre możliwości na całym świecie. Dużo podróżujemy do Europy i naprawdę chcemy spojrzeć na to z perspektywy globalnej.
Co sądzisz o tym, że Yamen Shively (eks-Microsoft) zapowiedział start-up? On także myśli, że konopie to wielki biznes i przewiduje, że rozpoczyna się era dot- bong. W czasie sensacyjnej konferencji prasowej ogłosił, że chce zebrać 10 milionów dolarów, aby stworzyć międzynarodową firmę konopną. Co sądzisz o jego podejściu? Czy kiedykolwiek zainwestowałbyś w jego firmę?
Osobiście go nie znam. Rozumiem, że próbuje otworzyć garść sklepów w Waszyngtonie, który nie jest częścią naszego planu. Ale istnieją tysiące osób i przychodni, które robią to samo, wszyscy oni chcą działać na terenie całego USA i na świecie. Yamen Shively jest na bardzo wczesnym etapie swojego biznes planu, to jest teraz bardzo teoretyczna kwestia. Jeśli jest naprawdę w stanie pociągnąć to i otworzyć sklep detaliczny, to nasza strona Leafly jest doskonałym miejscem do reklamowania go.
Jeśli jego plany wypalą, będziecie inwestować w jego firmę?
Nie. Nie inwestujemy w przychodnie w tej chwili, skupiamy się na przedsiębiorstwach pomocniczych gdzie są dobre możliwości prawne zarówno lokalnie, jak i na szczeblu państwowym.
Coś chcesz powiedzieć przedsiębiorcom konopnym?
Tak, prosimy o przesłanie nam waszych obiecujących biznesplanów!
źródło: cannabis.info