Pośród tysięcy możliwych zastosowań roślin z gatunku cannabis praktycznie całą uwagę opinii publicznej skupiła w ostatnich latach wyłącznie marihuana, czyli suszone kwiatostany niektórych odmian konopi o właściwościach psychoaktywnych. Choć na pozór takie same, konopie indyjskie i siewne różni jeden zasadniczy fakt: kwiaty tej ostatniej zawierają co najwyżej śladowe ilości psychoaktywnej substancji THC. Innymi słowy, nie warto jej palić – chyba że w piecu.


Konopie rosły na polskich ziemiach od zarania dziejów, a ich ślady odnaleźć można choćby w „Panu Tadeuszu" czy dziełach Sienkiewicza. Producenci konopi nieźle radzili sobie przez większą część XX w. z areałem zasiewów sięgającym 30 tys. hektarów; dziś konopie rosną zaledwie na 1 proc. tych terenów. Rocznik statystyczny z 1971 r. z zanotowaną produkcją włókna na poziomie 22,5 tys. ton jest pamiątką lepszych czasów. Przekształcenia systemowe, a potem wypowiedzenie bezmyślnej i do tego nieskutecznej wojny z narkotykami spowodowały niemal całkowitą ruinę tego sektora. Dziś jednak coraz więcej firm i organizacji wraca do wykorzystywania konopi jako wysokogatunkowego surowca w licznych gałęziach gospodarki. Oznaką rosnącego zainteresowania tą rośliną jest Dzień Konopi w pałacu w Kurozwękach, który odbył się kilka dni temu. Konopny labirynt stworzony na przyległym, prawie pięciohektarowym polu jeszcze przed imprezą odwiedziło kilka tysięcy osób.


Wróżby są pomyślne. – Dokonany w ostatnich latach postęp technologiczny umożliwia szersze zastosowanie surowców uzyskanych z uprawy konopi włóknistych, niż przewidywała to ustawa z 1997 r. – przyznaje Iwona Ciechan, rzecznik prasowy Agencji Rozwoju Rolnictwa. Zastosowanie w przemyśle znajduje praktycznie każda część rośliny. Nasiona wykorzystywane są jako składnik słodyczy, przekąsek oraz karma dla ptaków. Olej, tłoczony z nich na zimno, jest wartościowym surowcem w branży kosmetycznej, który można stosować bezpośrednio na skórę lub jako składnik kosmetyków pielęgnacyjnych. Jest m.in. bazowym składnikiem aktywnym dermokosmetyków wspomagających leczenie wielu schorzeń, takich jak atopowe zapalenie skóry, łuszczyca, skóra nadmiernie wysuszona czy skóra z objawami trądziku. – Niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe (NNKT), jak również cenne witaminy i aminokwasy występujące w oleju powodują błyskawiczną regenerację i odżywienie skóry wymagającej – tłumaczy kosmetolog Katarzyna Osypiuk.



Włókna, oprócz tradycyjnych zastosowań technicznych (np. pakuły hydrauliczne), są na nowo odkrywane przez producentów tekstyliów, izolacji termicznych, a nawet jako elementy konstrukcji samochodów. Ze względu na wytrzymałość i właściwości antybakteryjne włókna konopi od wieków znajdowały zastosowanie przy produkcji lin, worków i innych wyrobów technicznych. Dziś, dzięki bardziej zaawansowanym technikom przetwórczym, tkaniny i dzianiny konopne są wykorzystywane przy produkcji wysokojakościowych wyrobów odzieżowych, a nawet pieluch dla dzieci. Jeden z łódzkich producentów tekstyliów, korzystając z unikatowej, opatentowanej technologii, szył bieliznę konopną dla amerykańskiego wojska, choć ostatecznie zakład padł ofiarą zawirowań wokół offsetu.



Także paździerze, traktowane przez wiele zakładów jako odpad po produkcji nasion i włókien, znajdują zastosowanie w przemyśle. Wymieszane z wapnem paździerze konopne stanowią zdrowy i ekologiczny materiał budowlany, co zaprezentowała m.in. organizacja Hemp Lobby podczas prowadzonych w Łodzi na początku września warsztatów z budownictwa konopnego. W przeciwieństwie do konwencjonalnych materiałów budowlanych konopne ściany są jednocześnie doskonałą izolacją cieplną i pozwalają na regulację stopnia wilgotności, dzięki czemu dom jest zarówno ciepły, jak i oddychający. Antybakteryjne właściwości konopi sprawiają, że konopne domy są przyjazne dla alergików, dodatek wapna blokuje zaś powstawanie grzybów, które coraz częściej są przyczyną chorób układu oddechowego. Niezwykle istotnym czynnikiem jest wpływ konopnych domów na środowisko. Cały proces budowy domu z konopi charakteryzuje się tzw. ujemnym bilansem CO2, co oznacza, że dom staje się swego rodzaju pułapką zatrzymującą gazy cieplarniane. W odróżnieniu od materiałów bazujących na cemencie, których wytwarzanie wiąże się z emisją sporych ilości dwutlenku węgla, konopie pobierają CO2 z atmosfery. W ciągu trwającego zaledwie trzy–cztery miesiące cyklu uprawowego hektar zasiewu konopi jest w stanie zakumulować blisko 10 ton dwutlenku węgla.


Choć technologia ta nie jest jeszcze w Polsce stosowana, zyskała już grono zwolenników m.in. we Francji czy Wielkiej Brytanii, gdzie furorę robi „hempcrete" (beton konopny). Oznaką uznania dla konopnego budownictwa jest m.in. specjalna nagroda od królowej Elżbiety przyznana jednemu z brytyjskich browarów, który zdecydował się na budowę nowoczesnego centrum dystrybucyjnego w tej technologii. Uzupełnieniem konopnego domu może być też konopne ogrzewanie. Wprawdzie w Polsce ustawa nie przewiduje celu energetycznego jako uprawniającego do uzyskania pozwolenia na uprawę, jednak tym chętniej donosimy, że z niewykorzystanych paździerzy można produkować wysokoenergetyczny brykiet bądź pellet: wydajne paliwo, powstające dzięki przeróbce biomasy.



Uprawa konopi włóknistych jest w Polsce możliwa, lecz uzyskanie pozwolenia i wiążące się z tym procedury skutecznie zniechęcają wielu potencjalnych inwestorów.

Działający w Poznaniu Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich (IWNiZ) od lat prowadzi badania nad możliwym wykorzystaniem konopi w przemyśle. Owocem prac uczonych są dziesiątki produktów w najróżniejszych gałęziach przemysłu, z których większość spotkała się z pozytywnym przyjęciem konsumentów i odbiorców biznesowych. Konopny biznes nie jest bynajmniej domeną podstarzałych hipisów. Jak dowiedzieliśmy się od dr Lidii Grabowskiej z tamtejszego Zespołu Hodowli, Nasiennictwa i Agrotechniki Konopi, w Mysłowicach powstaje profesjonalna konopna celulozownia. To w pewnym sensie powrót do przeszłości: do końca XIX w. ok. 90 proc. papieru powstawało ze starych szmat, odzieży i zużytej pościeli, czyli – z konopi oraz lnu. Technologia uzyskiwania papieru z drewna to sprawa późniejsza, wywołana rosnącym popytem. Tymczasem papier uzyskiwany z konopi jest wytrzymalszy, nie żółknie i można go przetwarzać jako surowiec wtórny nawet do siedmiu razy.

Inwestycja, współfinansowana ze środków unijnych, może stanowić przełom w wykorzystaniu konopi na skalę przemysłową, gdyż mysłowicka celulozownia ma zagospodarować plony z kilkuset hektarów upraw. W przypadku powodzenia przedsięwzięcia oznaczałoby to blisko dwukrotny wzrost areału w całym kraju. Jak czytamy w uzasadnieniu projektu, „konopie przemysłowe dają do 4 razy więcej celulozy z hektara niż roczny przyrost 60-letniego lasu". Proces produkcji jest ekologiczny i bezodpadowy, a uzyskany produkt – w odróżnieniu od drzewnego – nie wymaga bielenia toksycznym chlorem, co jest zmorą tradycyjnych celulozowni.


Uprawa konopi włóknistych jest zatem w Polsce możliwa, lecz uzyskanie pozwolenia i wiążące się z tym procedury skutecznie zniechęcają wielu potencjalnych inwestorów. Chociaż nie zawiera w sobie substancji narkotycznych, roślina podlega przepisom ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, a jej uprawa bez zezwolenia zagrożona jest karą grzywny. O pozyskaniu surowca trzeba myśleć prawie rok do przodu, do grudnia bowiem przyjmowane są wnioski o pozwolenie na kontraktację w urzędzie marszałkowskim. Żeby uzyskać pozwolenie, należy de facto mieć już sprzedany cały plon, a skupu dokonać może wyłącznie certyfikowany przez Agencję Rozwoju Rolnictwa zakład przetwórczy. Tymczasem obecnie w Polsce funkcjonują zaledwie trzy takie punkty, w tym jeden akademicki (dwa z nich znajdują się w województwie wielkopolskim, jeden w zachodniopomorskim) – a że przewóz konopi na odległość większą niż 50 km jest dla rolników nieopłacalny, z uprawy wielkopowierzchniowej wyłączona jest większość kraju.

W efekcie, choć mamy idealny klimat do uprawy konopi przemysłowych, działający w branży przedsiębiorcy importują surowiec z Francji, Rumunii czy Chin. Czas więc rzucić w kąt zarówno złoty róg, jak i czapkę z piór, klaso ty nasza polityczna – i wreszcie włączyć kalkulator.


źródło: gazeta Przekrój

Cóż, jak już pisałem konopie są teraz kojarzone tylko jako zło(narkotyk).
Ludzie nie widzą ich zastosowania w medycynie, w przemyśle itd.

Niestety polityka Polskiego państwa drąży tunel w dnie bagna - USA największy przeciwnik narkotykowy, zalegalizował konopie i jak widać mają zamiar opierać na tym część swojej gospodarki...

Ech rozmawiałem kiedyś z boją babcią o konopiach, które uprawiano kilkadziesiąt lat temu. To była dobra roślina, uzysiwało się olej, włókna, nasiona które przetwarzano na wiele sposobów. Pożyteczna roślina, którą teraz piętnuje na każdym szczeblu - obudźcie się nieświadomi politycy!!