Polecane Sklepy

HEMP.pl - growboxy, lampy, nawozy do uprawy roślin

nasiona marihuany

 
 
 
 

TEMAT: Organiczna uprawa roślin

Organiczna uprawa roślin 10 lata 7 miesiąc temu #1

  • Koza
  • Koza Avatar
  • Offline
  • Super Moderator
  • ~pozytywne emocje
  • Posty: 5991
  • Zebranych lumenów: 5507
  •  

  •  

Organiczna uprawa roślin


Zioło bez chemii - czyli sama naturka

Biologiczny — to słowo stało się hasłem, którego nie można już usunąć z dyskusji o alternatywie zapewniającej zdrowy świat. Określenie „biologiczny" używa się w odniesieniu do ogrodów, artykułów spożywczych, środków ochrony roślin i światopoglądów, być może z dobrym zamiarem, lecz przeważnie niefortunnie i w sposób niewiele mówiący. Dlatego zaraz na początku spróbujemy je sprecyzować.

Ogrodnik stąpa po ziemi pewnie, toteż słowa, których używa, powinny być jednoznaczne. Według definicji pochodzącej z nowej encyklopedii Brockhausa biologia „jest nauką o organizmach żywych". W „Nowym Wielkim Leksykonie Ogrodniczym", którego autorem jest Georg E. Siebeneicher, pod hasłem „biologiczna uprawa" czytamy: „zespół zgodnych z naturą = biologicznie umotywowanych sposobów uprawy stosowanych w rolnictwie i ogrodnictwie... Uprawa biologiczna (nazywana także zgodną z prawami życia obowiązującymi w naturze, organiczną lub organiczno-biologiczną) powstała, jako reakcja na rozpowszechnianie zabiegów chemicznych, szczególnie w nawożeniu i ochronie roślin".

Oczywiście istnieje nie tylko jedna metoda biologiczna, lecz także różne kierunki biologiczne. Jednakże, jeśli nawet różnią się one detalami, to podstawowe zasady są wspólne. Albert von Haller tak pisze w swojej książce „Korzenie zdrowego świata": „Biologiczne ogrodnictwo polega na uwzględnianiu różnorodnych związków między roślinami uprawnymi a organizmami glebowymi, powietrzem i wodą oraz klimatem i mikroklimatem, oraz sprawdzaniu wpływu każdego zabiegu uprawowego na tę całość". I dalej: „W uprawie biologicznej istotne znaczenie ma nie samo stosowanie substancji organicznych, lecz ich jakość. Nawożenie obornikiem nie oznacza jeszcze, że mamy do czynienia z metodą biologiczną. Uzyskanie dobrych wyników w ogrodnictwie biologicznym uwarunkowane jest głównie kompostowaniem".

Także określenie „natury" wymaga kilku słów wyjaśnienia. Naturalne metody w ogrodnictwie nie oznaczają, że pozwala się działać samej naturze. Od stuleci ludzie zajmowali się „kulturą" roślin w ogrodach i usiłowali w różny sposób zwiększać plony. Tylko dzięki temu można było wyżywić mieszkańców Ziemi, których liczba ciągle wzrastała. Kto chce zbierać tłuste, aromatyczne szczyty, musi dokarmiać rośliny. To, co rośnie dziko w naturze, nigdy nie wystarczy człowiekowi. Także ogrodnik — zwolennik ogrodnictwa biologicznego zajmuje się „kulturą" roślin. Jednakże stara się on, aby jego ingerencja w naturalne stosunki roślina — środowisko nie po-wodowała zakłóceń. Usiłuje on w sztucznym świecie swojego ogrodu stworzyć nową równowagę — w harmonii z naturą. A zatem w tym przypadku naturalny oznacza zgodny z prawami natury.

Ogrodnik organiczny

Ogrodnik — zwolennik uprawy biologicznej nie jest władcą w swoim ogrodzie: zwierzęta i rośliny nie są jego podwładnymi, lecz braćmi. I nie jest to wcale oderwane od życia stwierdzenie romantyka. Także zachodni naukowcy powoli zaczynają uznawać to, co wielcy filozofowie Wschodu oraz ludy pierwotne już od dawna intuicyjnie wyczuwały: wszystkie organizmy żywe na Ziemi są ze sobą w skomplikowany sposób powiązane. Dlatego istoty najwyżej rozwinięte są zależne od funkcjonowania najprostszych form życiowych. Wyginięcie mikroskopijnych bakterii żyjących w glebie, spowodowałoby zagładę roślin, zwierząt i ludzi. Już w roku 350 p.n.e. taoistyczny filozof Zhuangzi stwierdził: „Oto jest to, co nazywa się światem, jedność wszystkich stworzeń". Ponad 2000 lat później antropolog Claude Lèvi--Strauss uważał, że już najwyższy czas dla kultur Zachodu, „aby zrozumieć, że człowiek jest tylko jedną z wielu istot żywych, która może przeżyć pod warunkiem respektowania tych innych". Albert Schweitzer nazwał ten respekt „szacunkiem dla życia".

Ta myśl przewodnia powinna być wspólna dla wszystkich, którzy zajmują się ogrodnictwem biologicznym. Może brzmi ona staroświecko, ale jest tak stara i jednocześnie tak młoda jak życie. Ludzie nie ustanowili praw życia, mogą tylko żyć według nich. Jeśli będą występować przeciw nim, wcześniej czy później przegrają.

Kiedyś pustynia Sahara była spichlerzem Afryki Północnej. Rabunkowa gospodarka Rzymu zniszczyła ją. Przez tysiąclecia Indianie Ameryki Północnej żyli w harmonii z dziewiczą przyrodą. I wystarczyło tylko 200 lat panowania „białych ludzi", by zmienić rozległe regiony kontynentu w nieurodzajne stepy. Brak umiaru i żądza zysku pozwoliły ludziom zapomnieć, że zapasy ziemi mogą się wyczerpać. Ale istnieje też prastary przykład innego podejścia: Chiny. W 1943 r. sir Albert Howard napisał w swoim rolniczym testamencie: „Drobne gospodarstwo w Chinach, na przykład, ciągle daje stałe plony, i pomimo trwającego 4000 lat gospodarowania żyzność gleby nie zmniejszyła się".

W chińskich ogrodach i domach nie wyrzuca się bezmyślnie odpadków. Cały materiał organiczny jest przeznaczony na kompost i nawóz. Zachowana przez 4000 lat żyzność chińskiej gleby powinna przynajmniej dać wiele do myślenia społeczeństwu zachodniemu, wyrzucającemu wszelkie odpadki. „Zdobimy haftem nasz kraj" — tak jeszcze dziś mówią chińscy ogrodnicy. Roland Rainer, który w 1973 r. przejechał Chiny wszerz i wzdłuż, uważa, że w tym poetyckim stwierdzeniu wyraża się „gotowość do bardziej życzliwego, wzmożonego wysiłku w pielęgnowaniu przestrzeni życiowej z wszelkimi konsekwencjami". Tak powinien brzmieć opis krajobrazu, w którym istnieją wyłącznie ogrody biologiczne! Od czasu otwarcia się Chin na Zachód i coraz szybszej przemiany społeczeństwa rolniczego w przemysłowe stają się widoczne również negatywne zmiany w sposobie traktowania ziemi dotychczas nastawionego nie tylko na zysk. Konsekwencje nastąpią później niż na Zachodzie, ale skutki mogą być groźniejsze niż w Europie i Ameryce, ze względu na gęstość zaludnienia w „Państwie Środka".

Na koniec wróćmy jeszcze raz do pytania: co oznacza ogrodnictwo biologiczne? Mówiąc całkiem prosto oznacza to współpracę z naturą, a nie występowanie przeciw niej. Taka po-stawa zakłada, że ogrodnik zna naj-ważniejsze prawa natury i ciągle bacznym okiem obserwuje, co dzieje się w jego ogrodzie. Ale ten „powrót do natury" nie może oznaczać powrotu do przestarzałych technik. Prastare są jedynie podwaliny pod rozwój nowych przyszłościowych metod biologicznych, które również wykorzystują zdobycze naukowe i techniczne naszych czasów, ale czynią to z rozwagą. Toteż zwolennicy ogrodnictwa biologicznego nie są nieżyciowymi marzycielami, lecz realistami, którzy potrafią urzeczywistnić swoje marzenia o ogrodzie. Oni wszyscy mogliby przy wejściu do swojego ogrodu umieścić odpowiedź wielkiego ogrodnika Karla Foerstera: „Kto pragnie urzeczywistnić marzenia, musi być bardziej czujny i intensywniej śnić niż inni".

Gleba

Gleba jest to powierzchniowa biologicznie czynna warstwa skorupy ziemskiej. Ma ona strukturę mniej lub bardziej gruzełkowatą i stanowi środowisko, w którym rozwijają się korzenie roślin. „Gleba porośnięta roślinnością" może mieć kilka centy-metrów lub kilka metrów grubości, ale tylko górna, 10—30-centymetrowa warstwa zawiera cenną próchnicę. Jeszcze dziś tę właśnie warstwę nazywamy ze czcią: „Matką Żywicielką". I rzeczywiście: żywi ona rośliny, zwierzęta i ludzi. Gdyby pewnego dnia zabrakło gleby, na-" sza planeta martwa znowu stałaby się gwiazdą.



Ogrodnik, który weźmie garść ziemi ze swojego zagonu, trzyma w dłoni mały światek. Gołym okiem, co prawda niewiele można dostrzec — tylko brunatne okruchy i co najwyżej dżdżownicę lub wija. Jednakże ta garść ziemi tętni życiem miliardów mikroskopijnych organizmów. Wzrok ogrodnika musiałby mieć ostrość mikroskopu, aby dostrzec pojedyncze osobniki. Gdyby tak się stało, pewnie zaniemówiłby z wrażenia. W 1 dm3 ziemi pobranej z 15-centymetrowej warstwy gleby na łące żyje na przykład: 1 551 000 000 wiciowców i orzęsek, 50 000 nicieni, 220 skoczogonków, 14 wijów, 5 ślimaków i 2 dżdżownice. Niewyobrażalne mnóstwo stworzeń. Te dokładne dane zawdzięczamy szwajcarskiemu badaczowi A. Stockli. Do jeszcze ciekawszych wyników doszedł w swoich badaniach prof. Sauerlandt, który oznaczał liczbę organizmów żywych w 1 m2 ziemi uprawnej. Była to słabo próchniczna gleba piaszczysta, a badana warstwa miała grubość 20 cm. Gdyby tę ilość ziemi przenieść na zagon, to mogłyby na niej wyrosnąć tylko dwie główki kapusty.


Najwięcej mikroorganizmów żyje w kompoście. W garści kompostu znajduje się więcej żywych stworzeń niż ludzi na kuli ziemskiej! Jeśli ktoś, spędzając kiedyś spokojne chwile w ogrodzie, zdał sobie sprawę, jak bogate i skomplikowane jest życie w glebie, ten z pewnością ostrożniej i z większym szacunkiem będzie obchodził się z tym mikrokosmosem.


Przyjrzyjmy się teraz bliżej dwóm głównym aktorom, reprezentantom całego zespołu występującego w tym wielkim podziemnym spektaklu. Ważną rolę w warstwie próchnicznej odgrywają grzyby i bakterie wiążące i gromadzące azot atmosferyczny, które żyją w symbiozie z korzeniami roślin. Sir Albert Howard tak obrazowo opisuje znaczenie mikoryzy (zjawisko współżycia grzybów z korzeniami roślin wyższych): „Zbliżone związki chemiczne wydzielane przez żyjące w warstwie próchnicznej grzyby umożliwiają im wnikanie do żywych komórek korzeni oraz współżycie z roślinami... Jeśli bada się pod mikroskopem odpowiedni preparat takiego korzenia, wtedy można obserwować kolejne etapy w procesie „trawienia" grzybni. W finale wspólnego życia korzeń niszczy grzybnię i może wykorzystać węglowodany i białka, które grzyb częściowo pobrał z próchnicy. Mikoryza jest w ten sposób żywym mostem, który bezpośrednio łączy żyzną próchniczna glebę z rosnącymi na niej roślinami i przez który mogą być przeprowadzane z gleby do rośliny substancje pokarmowe nadające się do natychmiastowego zużycia". Podobną funkcję pełnią bakterie brodawkowe, żyjące w korzeniach roślin motylkowych (Leguminosae). Bakterie te wiążą azot atmosferyczny i dostarczają jego związki roślinom, z którymi żyją w symbiozie. Po obumarciu grochu, fasoli lub koniczyny część związków azotu dostaje się wraz z korzeniami do gleby i przyczynia się do naturalnego wzbogacenia jej w azot. Dr Fritz Caspari uważa, że takie wy-korzystanie azotu z powietrza graniczy prawie z cudem: „To, czego dokonał przemysł przed 40 laty (Haber-Bosch od 1915 r.), z ogromnym wysiłkiem, pod wysokim ciśnieniem i w wysokiej temperaturze, w potężnych aparatach, roślina robi od dawna, jakby „na marginesie". Wbudowuje ona azot, jeden z głównych pierwiastków kuli ziemskiej, w związki, które mogą bezpośrednio służyć do rozwoju jej ciała". A fiński laureat Nagrody Nobla, prof. dr h.c. Virtanen, twierdzi, że: „Biologiczne wiązanie azotu z powietrza, obok asymilacji dwutlenku węgla, jest procesem o fundamentalnym znaczeniu dla wszystkich procesów życiowych na naszej Ziemi". Trzecim, głównym aktorem tego przedstawienia, którego akcja toczy się pod ziemią, jest dżdżownica. Wśród zwierząt, które można dostrzec gołym okiem w glebie, odgrywa ona szczególną rolę. W zasadzie dżdżownica pracuje w poziomie rozkładu, ale długie korytarze, które drąży w czasie swej pracy, prowadzą przez wszystkie warstwy gleby, aż do skały macierzystej. Tym samym przyczynia się do przewietrzania gleby, a także do równomiernego nawodnienia. Odchody dżdżownic to najwyższej jakości próchnica. Zawierają one siedem razy więcej azotu, trzy razy więcej potasu, dwa razy więcej wapnia i sześć razy więcej magnezu niż zwykła gleba ogrodowa.

Dwie najwyżej położone warstwy gleby różnią się nie tylko swymi mieszkańcami i ich sposobem pracy. Także powstała w tych warstwach próchnica ma różną jakość. W górnym poziomie rozkładu powstaje żyzna warstwa gleby, która ciągle przyrasta, ale jest relatywnie nietrwała. Taki stan gleby nazywa się „mikrobiologiczną pulchnością": powstałą tu próchnicę charakteryzują duże, luźne gruzełki, które są rozmywane przez deszcz lub twardnieją podczas upałów albo mrozów. Pod wpływem takich niekorzystnych warunków próchnica ta ulega zniszczeniu.

Natomiast w głębszej, właściwej war-sitwie próchnicznej powstaje tzw. próchnica trwała. Taki stan gleby z kolei określa się, jako „pulchność makromolekularną". Gruzełki są tu mniejsze, silniej zlepione i bardziej trwałe. Łączą się one z obecnymi w glebie substancjami huminowymi, wskutek czego tworzą się stabilne kompleksy koloidalno-próchnicowe. Charakterystyczną cechą substancji huminowych, zresztą dokładnie jeszcze niezbadanych, jest obecność w nich azotu. Jeśli ich zawartość w glebie jest wysoka, stanowią one magazyn azotu, którego zapasy wolno mineralizują się i przekazywane są roślinom. Jest to, więc dobrze rozłożona w czasie gospodarka zasobami. Tworzenie się gruzełkowatej struktury gleby należy do jednych z najbardziej ciekawych procesów w przyrodzie. Niezliczone organizmy żywe nieustannie i skwapliwie wykonują swoją pracę, w wyniku, której te brunatne grudki gleby powstają i łączą się ze sobą. Utworzona w ten sposób żywa konstrukcja z pyłu i obumartych mikroorganizmów trzyma się razem dzięki strzępkom grzybni i śluzowi bakterii. Naukowcy nazywają ten proces „żywą przebudową". Z tego obrazowego terminu jasno wynika, że żyzność gleby, warunkująca nasze życie, powstaje dzięki nieskończenie wielu drobnym organizmom. Czyż nie należy się najwyższe uznanie tym zastępom maleńkich, milczących robotników?

Korzenie rośliny stale znajdują się w wilgotnej ciemności. Przebijają się i drążą pulchną lub kamienistą glebę, wytrwale podążając za wodą i składnikami pokarmowymi. Co sprawia, że te podziemne organy zdolne są wyszperać „na ślepo" niezawodnie to, co jest potrzebne roślinom? Na to pytanie nie potrafią odpowiedzieć skrótowo ani chemicy, ani biolodzy.

Te specyficzne zdolności korzeni Z pewnością należą do największych cudów w państwie organizmów żywych. Spoglądając w głąb ziemi, w świat przeważnie zamknięty dla naszych oczu, można dostrzec trzy główne funkcje korzeni:

- Zapewniają roślinie stabilne oparcie;

- Pobierają wodę i składniki pokarmowe, które następnie wewnętrznym systemem naczyń w kształcie rur są przewodzone aż do czubków liści;

- Niektóre rośliny mają zdolność gromadzenia zapasów w swoich zgrubiałych korzeniach. Dzięki dużym rezerwom substancji organicznych na przykład marchew i seler należą do cenionych warzyw.
Piękny organicznie uprawiany szczyt, który już za kilka tygodni będzie nadawał się do zbiorów.

Systemy korzeniowe różnych odmian konopi są rozmaicie zbudowane. Wręcz perfekcyjnie przystosowują się one zawsze do warunków klimatycznych, glebowych oraz pokroju rośliny. Rezultat trwającego całe tysiąclecia rozwoju jest widoczny np. u odmian konopi pochodzących z suchych obszarów stepowych, które wytworzyły tzw. palowy system korzeniowy. Sięga on niekiedy do 10 m w głąb gleby, skąd może czerpać życiodajną wodę. Natomiast na glebach wilgotnych, bogatych w próchnicę, korzenie pozostają w górnej warstwie obfitującej w składniki pokarmowe. Tak na przykład korzenie odmian tropikalnych są przeważnie niedługie. Niektóre odmiany typu sativa tworzą dwojaki rodzaj korzeni — korzeń główny długości do 6 m i jednocześnie tworzą płytki system licznych korzeni bocznych.

Dla ogrodnika pracującego w naszych szerokościach geograficznych kręte drogi tropikalnych odmian nie mają znaczenia. Opiekuje się on i żyje wśród takich roślin, których korzenie przerastają warstwę grubości 1—2 m. Roślinę zakotwiczają zawsze stare, zdrewniałe rozgałęzione korzenie. Sieć delikatnych młodych korzonków bocznych służy pobieraniu składników pokarmowych. Podczas długich wędrówek pod ziemią korzenie często napotykają przeszkody. Kamienie, nieprzepuszczalne warstwy gleby albo sieć korzeni konkurentów blokują najkrótszą drogę do potrzebnych roślinie składników. Często, więc korzenie wciskają się w wąskie szczeliny albo tak długo „wiją się" wokół bloku skalnego, aż go ominą. Wówczas powstają niekiedy bardzo osobliwe formy, które od wszechczasów fascynują ludzi. Krasnoludki mieszkające pod ziemią to nic innego, jak symbole niezmożonej woli przeżycia „niemych istot", które całe swoje życie spędzają w tym samym miejscu.

„Mózg" w glebie

Jaskrawym przeciwieństwem silnych, stabilnych korzeni zakotwiczających są młode koniuszki korzeni pokryte delikatnymi włośnikami. Są one bardzo wrażliwe, a jednocześnie niesłychanie żywotne. Ich tkanka ciągle się odnawia, a czapeczka korzeniowa chroni je przed uszkodzeniem podczas trudnej drogi, którą przebywają w podziemnym państwie. Na końcach rosnących korzeni nieustannie tworzą się delikatne włośniki, które żyją krótko, ale są nieprzerwanie zastępowane przez nowe. Podczas prac badawczych nad tą „pomysłową konstrukcją" pewien poważny badacz odniósł wrażenie, jakoby delikatne koniuszki korzeni spełniały rolę organu zmysłu rośliny.
Ta roślina mimo tylko naturalnego nawożenia jest prawidłowo podparta i osłonięta prowizoryczną szklarnią. Dzięki niej roślina będzie mniej narażona na pleśń i gnicie późną jesienią.

Potężne nasady tropikalnych odmian sativa uprawianych w naturalnych warunkach dają pojęcie o tym, jak głęboko sięga w glebę rozległy system korzeniowy i przyrównać korzeń do małego robaka, który, dotykając i badając pełza powolutku, a to szukając wody, a to omijając niektóre miejsca lub wyczuwając szkodliwe powietrze; i nie dąży w głąb, lecz tam, gdzie byt zespołu, którego część stanowi on sam, jest optymalnie zapewniony, i gdzie znajdzie organizmy glebowe należące do biocenozy korzeni. Jaka by nie była „istota" tego cudownego organu, jedno można stwierdzić na pewno: za pomocą delikatnych, maleńkich włośników rośliny pobierają z gleby wodę z rozpuszczonymi w niej składnikami pokarmowymi. Ta cenna pożywka, nad którą ciągle pracują mikroorganizmy, dostaje się do naczyń rośliny.

Do niedawna uważano, że rośliny same potrafią pobierać tylko składniki pokarmowe rozpuszczone w wodzie. To założenie było również podstawą wprowadzenia nawożenia mineralnymi solami.

Nawet naturalne nawozy mogą zostać przedawkowane. Ta wielka roślina da tylko kilkadziesiąt gram palenia, a wszystko przez nierozcieńczony nawóz krowi, jaki ogrodnik chciał „dać na zapas”.

Nowsze badania, potwierdzone przez mikroskop elektronowy, wykazały, że korzenie mogą bezpośrednio pobierać również drobne żywe substancje organiczne: mikro- i makrocząsteczki, aminokwasy, enzymy, cząsteczki komórek i plazmy. Dr Rusch i prof. Virtanen odkryli, iż bakterie czynne w strefie korzeniowej tak „przetwarzają" formy końcowe plazmy, że organy roślinne mogą je bezpośrednio pobierać i wykorzystywać do budowy nowych substancji organicznych. Naukowcy nazywają ten fenomen obiegiem substancji żywej. Analizując te skomplikowane procesy przemiany materii zachodzące pod ziemią, ogrodnik może wyciągnąć praktyczne wnioski, a mianowicie musi on swoim roślinom stale dostarczać nie tylko mineralnych składników pokarmowych, lecz także substancji organicznej. Trzeba też wiedzieć, że włośniki są bardzo wybredne. W takich samych warunkach glebowych z różnorodnej oferty wybierają tylko te składniki pokarmowe, które właśnie są potrzebne „ich" roślinie. Analiza tego faktu przywodzi na myśl porównanie przez Darwina czubków korzeni do mózgu roślin.

Dla lepszego zrozumienia procesów zachodzących pod ziemią istotne znaczenie mają „wskazówki nadziemne". Trzeba pamiętać, że natura zawsze dąży do tego, aby rozwijać najbardziej funkcjonalne formy i nie ma skłonności do marnotrawstwa. Tak, więc niektóre liście czy korony drzew są tak zbudowane, aby woda deszczowa dostawała się dokładnie tam, gdzie w glebie znajduje się najgęstsza sieć koniuszków korzeni. Odmiany konopi z korzeniem palowym lub spichrzowym mają liście, które pozwalają ściekać wodzie do środka rośliny, zaś u większych osobników woda spływa przeważnie na liście w obrębie korony. Dzięki temu dociera tam, gdzie rozprzestrzeniają się drobne korzonki. Konopie mają taką budowę, że zasięg systemu korzeniowego jest jakby odbiciem lustrzanym zasięgu liści, jeżeli rośliny uprawiane są pod gołym niebem. Funkcje części nadziemnej i podziemnej rośliny są zgrane ze sobą: pobieranie składników pokarmowych przez system korzeniowy oraz przygotowanie substancji organicznych w zielonych liściach wiążą się ze sobą w jeden wielki proces produkcyjny.

Życie nadziemnej części rośliny

Przenieśmy się teraz z niezwykłego świata korzeni w równie ciekawą przestrzeń życiową rośliny oświetloną blaskiem dnia. W zielonych liściach rośliny rozgrywa się drugi akt trzymającej w napięciu sztuki pt. „Rośliny produkują pożywienie, energię i dają początek nowemu życiu". Im głębiej wnikali naukowcy za pomocą mikroskopu elektronowego i analizy chemicznej w to, co dzieje się skrycie w liściach, tym bardziej emocjonowały ich wiadomości dotyczące procesów, które tam zachodzą: w sekundach, godzinach, dniach, z roku na rok, od miliardów lat! Wielki przyrodnik R.H. France, pełen podziwu, tak pisał: „Liść można porównać do wielkiej fabryki chemicznej, w której ustawiono niezliczoną ilość małych silników uruchamianych przez światło słoneczne. Tylko, że — co zdumiewa — te osobliwe żywe maszyny potrafią same ustawić się tam, gdzie panują najlepsze warunki do pracy; w ten sposób pełnią jednocześnie rolę maszyny i robotnika".

Z kolei Ire Lehane w swojej książce „Potęga i tajemnica roślin" żywo przedstawia wrażenia z tej wszechobecnej gry między kosmosem a Ziemią: „Jeśli zjedlibyśmy w dzień świeży zerwany liść, to wzięlibyśmy do ust to, co jeszcze przed ośmioma minutami było częścią słońca. Tyle, bowiem czasu potrzebuje światło słoneczne, aby dotrzeć do Ziemi. Natomiast przemiana energii słonecznej w aromatyczne i mocne palenie wymaga dodatkowo tylko ułamka sekundy. Mimo bardzo krótkiego czasu trwania tego procesu stanowi on najważniejszy klucz do życia na Ziemi i zachodzi między wschodem, a zachodem słońca w oceanach — w każdej okrzemce lub glonie, a na lądzie — w stałym liściu".
Tej roślinie zostało dosłownie kilka dni do pełnej dojrzałości, a trichomy zmatowieją.

Chlorofil

Przyjrzyjmy się bliżej chlorofilowi — zielonemu barwnikowi liści. Znajduje się on w komórkach górnej strony liści oraz pędów. Swoim wyglądem przypomina nasienie ryżu długo ziarnistego. Ważnym składnikiem cząsteczki chlorofilu jest magnez. Chloroplasty, czyli właściwe ciałka zieleni zawierające chlorofil, poruszają się w obrębie komórki w kierunku światła, dzięki czemu dostosowują się do warunków świetlnych. Mogą na przykład powędrować w kierunku jasnej wiązki światła i stłoczyć się przy jasno oświetlonej ścianie komórki. Natomiast przy równomiernym oświetleniu rozmieszczone są w całej komórce. Także liście potrafią się poruszać i zwracać się w stronę słońca tak, aby powierzchnia skierowana do źródła energii była możliwie największa, a wykorzystanie energii najlepsze. Naturalnie chloroplasty zajmują najbardziej korzystne położenie i dopóki docierają do nich impulsy świetlne, dopóty wprawiają one w ruch procesy przemiany.

Takich efektów oczekuje każdy ogrodnik uprawiający zioło.

Na pierwszym etapie woda zostaje rozłożona na wodór i tlen. Tlen przechodzi do atmosfery, wodór zaś zostaje przejęty przez enzym. Drugi enzym zostaje naładowany nowo wytworzoną energią chemiczną. Cały proces jest całkowicie uzależniony od światła i jego energii, jednakże nie wymaga wyższej temperatury. Nazywa się go też reakcją świetlną. Drugi etap produkcyjny odbywa się w ciemnościach.

W tym przypadku wymagana jest odpowiednia temperatura. Obydwa enzymy, zaopatrzone w cenny ładunek energii natrafiają w drugiej zielonej hali fabrycznej na węgiel, który został pobrany z powietrza w postaci dwutlenku węgla. W tym miejscu jeden z enzymów pozbywa się swojego ładunku energii po to, aby drugi mógł połączyć wodór z węglem. Potem z tego połączenia powstaje cukier, a z niego inne węglowodany. Cukier, ten cenny produkt końcowy powstały wskutek skomplikowanego procesu przemian, jest potrzebny roślinie do dalszych ważnych dla życia procesów, na przykład jest podstawowym substratem energetycznym podczas oddychania oraz wszystkich biologicznych procesów spalania.

Z cukru powstaje w liściach między innymi skrobia. Służy ona roślinom, jeśli oczywiście zostanie wyprodukowana w wystarczających ilościach nie tylko, jako codzienne pożywienie, lecz także, jako rezerwa na gorsze dni. Rośliny gromadzą zapasy skrobi w tkankach i korzeniach.

Poznając po kolei jak skomplikowane procesy zachodzą podczas uprawy konopi, jak i innych roślin powinniście z większym szacunkiem traktować wszystkie rośliny, nie tylko te dające mocne i aromatyczne palenie!

Źródło: Soft Secrets 2013 - 1
... nie stój nad kwiatem z konewką i batem... ;)
Ostatnio zmieniany: 10 lata 7 miesiąc temu przez Koza.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

 
 
 

Wstęp do organicznej uprawy konopi 10 lata 6 miesiąc temu #2

  • Bongjour
  • Bongjour Avatar
  • Offline
  • Super Moderator
  • ERROR: 4.20
  • Posty: 4475
  • Zebranych lumenów: 6340
  •  

  •  

Cosa, podczepię się pod Twój wątek, chyba nie będziesz miał mi tego za złe. Ale wydaje mi się, że powinno to tu pasować, możesz to połączyć lub przenieść gdzie indziej jeśli chcesz.
_______________________________________________________________________________________

Rosnąca świadomość ekologiczna w społeczeństwach rozwiniętych ekonomicznie sprawia, że coraz częściej kwestionujemy techniki rolnictwa opartego na nawozach sztucznych, które dominuje na całym świecie od drugiej połowy XIX wieku. Od lat ’90 rolnicy, aktywiści i naukowcy coraz częściej wskazują na minusy przemysłowo-chemicznej hodowli roślin, która zanieczyszcza glebę, niszczy pożyteczne mikroorganizmy i pozostawia w niej niebezpieczne toksyny. Rolnictwo ekologiczne, organiczne czy biologiczne to powrót do naturalnych strategii i technik, które współgrają z cyklem natury.

Na czym polega hodowla organiczna

Jeśli chcesz hodować konopie w naturalny sposób – a umożliwia ci to prawo kraju, w którym mieszkasz – i szukasz sposobu na uniknięcie stosowania nawozów chemicznych, czy ziemi traktowanej preparatami azotowo-potasowo-fosforowymi, uprawa organiczna jest dla ciebie idealną propozycją. Dzięki naturalnemu podejściu do swojej małej hodowli nie poparzysz roślin, dasz im dokładnie tyle składników pokarmowych, ile potrzebują, a także zapewnisz szybki i zdrowy rozwój z dynamicznym przyrostem systemu korzeniowego.

W uprawie organicznej nie będziesz musiał stosować nawozów sztucznych i cyklicznie płukać swojego medium, rozwiniesz za to wiedzę dotyczącą fukcjonowania bakterii, grzybów i drobnych żyjątek, które wykonują ciężką pracę rozkładając gnijącą materię na czynniki pierwsze. Są one podstawą pożywienia twoich ukochanych roślinek, pozwalając im stabilnie rozwijać łodygę i system liściowy, a w dalszej części kwiatostany, które po wysuszeniu staną się częścią twojej domowej kolekcji.

Aby zacząć przygodę z ekologiczną uprawą konopi, należy sobie wyobrazić swoją glebę jako podziemną manufakturę, w której miliony małych robotników wykonują skomplikowaną pracę. Jedni dostarczają materiałów, inni rozbierają je na części, a jeszcze inni przerabiają je i transportują do punktu, w którym mogą być odebrane przez zleceniodawcę: waszą roślinę. By manufaktura ta działała jednak sprawnie i bez straty czasu, robotnicy muszą jeść, rozmnażać się i mieć dobrą infrastrukturę transportową. W tym celu gleba musi dobrze zaspokajać ich codzienne potrzeby.

Konopie potrzebują do idealnego wzrostu 17 składników odżywczych, z których najważniejszymi są azot, fosfor i potas, ale te praktycznie nie występują w naturalnej postaci bez obecności innych pierwiastków chemicznych tj. magnez, wapń, żelazo, siarka, sód, fluor, cynk, krzem, jod, mangan, bor, molibden, nikiel i kobalt. Wszystkie z nich do gleby dostają się zaś w formie złożonych związków chemicznych, które są nieprzyswajalne przez rośliny, jeśli nie zostaną najpierw sprowadzone do prostej postaci przez grzyby i bakterie glebowe.

Przykładowo, by azot został pobrany przez rośliny z gleby musi zostać najpierw zamieniony w azotany, azotyny lub jony amonowe. Tu na pomoc przychodzą zaś bakterie nitryfikacyjne (należące do grupy bakterii tlenowych), które dzięki swojej działalności zwiększają stosunek jonów azotanowych do jonów amonowych, znacznie efektywniej pobieranych przez rosliny od tych drugich. Te same bakterie uczestniczą też w nitryfikacji, czyli utlenieniu materii organicznej i zamianie jej w najbardziej użyteczne narzędzie uprawy organicznej: KOMPOST!

To właśnie kompost jest najważniejszym narzędziem dla hodowcy, który chce rozwinąć pełen potencjał ekologicznej hodowli konopi. W zależności od składu, kompost może zawierać znaczne ilości azotu i potasu oraz drobne ilości fosforu, śladowe ilości niemal wszystkich pierwiastków potrzebnych do zdrowego funkcjonowania roślin, a ponad wszystko kluczowy dla przemiany materii przez rośliny kwas humusowy. Jednak składem chemicznym kompostu można łatwo manipulować i w przypadku dodawania do pryzmy odpadków zwierzęcych, które mają więcej fosforu, a także specyficznych odmian roślin bogatych w rzadkie mikroelementy, po zakończeniu procesu utleniania otrzymamy zupełnie inny skład.

Kompost dobrze wymieszany z glebą to podstawa każdej uprawy organicznej – fundament, na którym można wyhodować zdrową roślinę i otrzymać przyzwoity plon nawet bez stosowania ulepszaczy gleby czy nawozów organicznych. Mieszankę taką można spokojnie stosować 2-3 lata pod rząd, gdyż związki odżywcze nigdy nie zostaną wyczerpane przez rośliny po pierwszym sezonie, co ma związek z ich powolnym rozkładem przez grzyby i bakterie. W istocie, wielu hodowców donosi, że plony zwiększają się znacznie w drugim i trzecim sezonie.

Zalety uprawy ekologicznej

Faktem jest, że aby dotrwać do zbiorów, roślinom wystarczy dobry kompost i dobrze natleniona ziemia. To da się zaś otrzymać mieszając obydwa składniki przynajmniej miesiąc wcześniej w dużym wiadrze, nawadniając powstały miks wodą i stawiając w kącie lub zwyczajnie zostawiając go na łaskę deszczu i słońca gdzieś na zewnątrz, nawet bez wiadra. Działka, ogród czy leśna polana będą równie dobre, a kiedy przyjdzie wreszcie czas, by użyć tej mieszanki do sadzenia nasion czy klonów, wystarczy ją przesypać do donic lub przekopać z jej pomocą ziemię, jeśli swoje rośliny chcemy posadzić na słońcu.

Takie podejście jest idealne dla początkujących hodowców, którzy nie chcą windować kosztów uprawy, nie mają żadnej wiedzy dotyczącej wzrostu roślin, stosowania nawozów i nie znają również zróżnicowanych potrzeb konopi związanych z okresem wzrostu i kwitnienia. Lepiej zaczynać powoli – na większe plony i zaawansowane techniki jeszcze przyjdzie czas. Zanim przejdziemy do fazy maksymalizacji potencjału genetycznego konopi, lepiej dobrze jest poznać ich wygląd, tryb wzrostu i docenić smak pierwszych szczytów. Innymi słowy, dopiero zaczynający swoją przygodę z alternatywnym ogrodnictwem powinni skupić się bardziej na bezstresowym obserwowaniu swoich dzieci niż na dzikich eksperymentach.

Zaawansowani rolnicy konopni będą sobie jednak zadawać pytania. Jak mogę zwiększyć plon naturalnymi metodami? Jak mogę polepszyć smak i zapach swoich szczytów? Jak mogę przyśpieszyć wzrost wegetatywny? Jak mogę wzmocnić system korzeniowy? Jak mogę lepiej uchronić swoje rośliny przed szkodnikami, pleśnią i niedoborami mineralnymi? Na to wszystko są sposoby, które nie wymagają uciekania się do produktów chemicznych. Dobry hodowca organiczny z czasem może stać się niemal samowystarczalny i ograniczyć używanie markowych produktów do minimum.

O ile wszyscy hodowcy są zgodni, że bez użycia chemikaliów konopie rosną nieco wolniej, a uprawy hydroponiczne są o wiele szybsze od glebowych, ani glebowo-chemiczni, ani hydroponiczni hodowcy nie są w stanie wyhodować pod lampami 3-4 metrowych potworów, które na słońcu w organicznej glebie są w stanie dać plony sięgające 5 kg suchych szczytów, jak w północnej Kalifornii! To zaś tylko jeden z dowodów na to, że konopie są roślinami, których potencjał może zostać w pełni osiągnięty jedynie outdoor. Jeśli hodujemy więc na słoneczku, działanie w zgodzie z naturą wydaje się znacznie bardziej stosowne od używania gamy nawozów mineralnych.

Jeśli będziemy stosowali nawozy mineralne w uprawie outdoor, nie tylko zanieczyścimy i wyjałowimy glebę, a przy okazji stworzymy zagrożenie dla lokalnych rzek i jezior, ale nie będziemy w stanie wypłukać szczytów ze związków chemicznych, które zostały wcześniej przez rośliny przyswojone. Aromat będzie silniejszy, ale też znacznie mniej złożony. Dym będzie palił gardło i zobaczymy czarno-szary popiół. Jazda będzie mocniejsza i bardziej wymóżdżająca, ale krótsza i mniej przyjemna. Szczyty będą twardsze, ale będą suszyły się znacznie wolniej, a w fazie curingu nie wykształci się cała paleta zapachów, charakterystycznych dla organicznej marihuany. Ostateczna różnica będzie taka, jak pomiędzy wysokiej klasy toskańskim winem, a tanim jabolem!

Sztuka tworzenia idealnego medium

Aby otrzymać wysokie plony nie musimy już dłużej uciekać się do nawozów sztucznych, gdyż w ostatnich latach hodowla organiczna poczyniła taki progres, że stosując odpowiedni miks gleby i dobre odżywki otrzymamy zioło znacznie przewyższające jakością produkty hydroponicznych cudotwórców, a po kilku latach eksperymentów będziemy nawet w stanie konkurować z wysokimi plonami komercyjnych hodowców, zarówno outdoor, jak i indoor.

W tym celu powinniśmy się zainteresować koncepcją supergleby, która została spopularyzowana przez znanego hodowcę SubCoola z TGA Genetics. Aby wyeliminować potrzebę nawożenia w hodowli organicznej stworzył on miks, który zapewnia konopiom wszystkie składniki pokarmowe przez cały cykl życia. Miks ten jest podatny na indywidualne modyfikacje, a wielu hodowców przyznaje, że wraz z jego użyciem rośliny wystarczy tylko podlewać wodą. Coś zarówno dla początkujących, jak i zawodowców.

Aby stworzyć organiczną superglebę SubCoola należy przygotować następujące składniki (proporcje podane są dla około 10 roślin):

100-120 kg organicznej ziemi doniczkowej
12-25 kg biohumusu
0,5-1 kg coco coir
250-500 g mykoryzy
2,5 kg mączki kostnej
2,5 kg bat guano
2,5 kg sproszkowanej krwi
1,5 kg sproszkowanej skały fosforanowej
¾ kubka soli Epsom
½ kubka dolomitu
½ kubka azomitu
2 łyżki kwasu humusowego

Składniki opcjonalne lub wymienne z powyższymi:

perlit
pumeks
kompost
torf
węgiel brunatny
biohumus
sproszkowane muszle ostryg
sproszkowane wodorosty
sproszkowane nasiona soji
sproszkowana juka
sproszkowana lucerna
sproszkowana skała glacjalna
k-mag
zielony piasek
leonardyt

Wszystko to należy dokładnie wymieszać na rozłożonej wcześniej płachcie lub równym podłożu, a następnie przesypać do dużych wiader lub zbiorników. Superglebą SuperCoola wypełnia się 1/3-1/2 dolnej części donicy, przysypując ją zwykłą ziemią doniczkową lub ziemią wymieszaną z kompostem, gdyż mikst jest tak bogaty w składniki pokarmowe, że może poparzyć korzenie młodych sadzonek czy klonów. Ten miks nie potrzebuje już wg SubCoola żadnych nawozów, enzymów czy odżywek – jest absolutnie samowystarczalny.

Równie dobry, mniej żrący i przetestowany przez nas z sukcesem miks, można stworzyć przy pomocy następujących składników (podajemy proporcje dla dwóch roślin):

10 kg organicznego kompostu ogrodowego
10 kg organicznej ziemi ogrodowej
1 kg torfu
0,5 kg biohumusu
0,5 kg ryżu
250 g bat guano
100 g pokruszonych suchych liści
100 g igieł sosnowych
100 g pokruszonych łupin fistaszków
100 g gnijącej materii owocowej lub warzywnej
75 g mykoryzy
6 łyżek stołowych sproszkowanych skorupek od jajek
4 łyżki stołowe popiołu drzewnego
6 łyżek stołowych sproszkowanych skórek bananowych

Jeśli sadzimy w nim nasiona albo klony, 10-20 cm donicy tego miksu posypujemy mieszanką ziemi i kompostu, ale jeśli przesadzamy do niego rośliny na okres kwitnienia, możemy ten krok pominąć. Celem każdego organicznego supermiksu jest zapewnienie konopiom wszystkich niezbędnych składników odżywczych na czas wzrostu wegetatywnego i kwitnienia, ale niektórzy hodowcy mogą zdecydować, że wygodniej jest im stworzyć dwa osobne: azotowy na rozwój systemu liściowego i łodygi oraz fosforowo-potasowy na rozwój kwiatostanów. W obydwóch przypadkach musimy jednak pamiętać, że roślina hodowana w organicznej glebie potrzebuje znacznie więcej niż standardowe NPK, a kluczem jest rozwój korzeni.

Odżywki, nawozy organiczne i żyjąca gleba

Aby gleba mogła systematycznie oddawać roślinom wszystko to, co jest im potrzebne do życia, niezbędne jest pobudzenie mikroflory i mikrofauny. Jeśli chcemy wspaniałego zapachu i niezapomnianego smaku, a nie chcemy przy tym rezygnować z dużych plonów, musimy zadbać o to, żeby nasza gleba żyła własnym życiem i miała co jeść. Jednym ze sposobów jest poleganie na mykoryzie – rodzinie symbiotycznych grzybów, które przyczepiają się do korzeni roślin i żywią węglanami przez nie produkowanymi, w zamian pozwalając na głęboką ekspansję w głąb gleby.

Dzięki mykoryzie konopie są w stanie przyswoić do 30-40% więcej azotu, potasu i fosforu, a więc rosną szersze i silniejsze, ze znacznie głębszym systemem korzeniowym, którego rozwój, o czym powinniśmy zawsze pamiętać, jest wprost proporcjonalny do rozwoju systemu liściowego i kwiatostanów. Innymi słowy, dodanie mykoryzy do supermiksu może znacznie powiększyć nasz plon. Aby w pełni docenić potencjał tych pożytecznych grzybów, należy je dodać na samym początku życia rośliny, w ciągu około miesiąca przyczepią się one do korzeni i zaczną swoją pracę.

Są jednak sposoby na zapewnienie naszym roślinom szybko przyswajalnych składników pokarmowych, jeśli zdecydujemy, że potrzebują małego kopniaka. W fazie wzrostu wegetatywnego wspaniale zadziała gnojowica z pokrzywy lub pokrzywy, skrzypu i krwawnika, jeśli znajdziemy te rośliny w naszym otoczeniu. Azot, żelazo i magnez zawarte w pokrzywie stają się przyswajalne dla konopi już w momencie, gdy ta zaczyna gnić. Wspaniały, absolutnie naturalny nawóz możemy stworzyć zalewając wiadro liści pokrzywy wodą i czekając tydzień lub dwa aż rozłożą się one całkowicie. Gdy smród zgnilizny nieco zelżeje rozcieńczamy roztwór wodą pół na pół i stosujemy jako płynny nawóz raz na dwa tygodnie.

Innym, niezwykle wartościowym źródłem azotu, (oraz fosforu i potasu w śladowej ilości), a także bakterii, enzymów i hormonów wzrostu jest nasz własny mocz (nazywany przez organicznych hodowców płynnym złotem). Świeży lub pozostawiony kilka dni na świeżym powietrzu w celu utlenienia powinien zostać rozcieńczony w proporcjach 1 do 10, żeby nie poparzyć roślin. Aby preparat ten dodatkowo wzmocnić, na 1,5 L rozcieńczonego moczu dodajemy łyżkę stołową popiołu drzewnego, który podniesie zawartość potasu i wapnia. Płyn następnie wstrząsamy przez pół minuty.

Najnowsze badania naukowe stwierdzają, że stosowanie mieszanki moczu i popiołu daje takie same, a nawet lepsze efekty od komercyjnych nawozów mineralnych. Ten całkowicie naturalny preparat można stosować aż do zakończenia wczesnego kwitnienia przez nasze rośliny, czyli momentu w którym przestają rosnąć wertykalnie i poświęcają całą energię na produkcję kwiatostanu. Alternatywnym nawozem na późny okres wegetatywny, ale także jednym z kilku które może poważnie poparzyć nasze rośliny, jest sproszkowana krew, którą należy zaparzyć lub zagotować, żeby uwolnić jak największą ilość azotu. Przed zastosowaniem preparat należy rozcieńczyć w proporcji 1 do 15. Zawartość azotu w sproszkowanej krwi może sięgać aż 14%.

Naturalnymi nawozami na kwitnienie, powszechnie stosowanymi przez organicznych hodowców konopi, są bat guano i mączka kostna, które tak samo jak sproszkowaną krew należy najpierw zaparzyć lub zagotować, by uwolnić fosfor. Nawet po kilkudniowej preparacji nie więcej niż 5% fosforu będzie jednak dostępne naszym roślinom, reszta musi zostać rozłożona przez bakterie fosforowe i pożyteczne grzyby. Bat guano jest przy tym dostępne nieco szybciej niż mączka kostna i zawiera więcej bakterii, które pomogą lepiej funkcjonować naszej glebie. Ale wszystko jest kwestią osobistego doświadczenia.

Aby wymusić szybsze rozkładanie fosforu przez glebę możemy jednak pobudzić nasze mikroorganizmy oferując im zwiększoną dawkę pożywienia w postaci cukrów prostych i złożonych. Jak się bowiem okazuje, różne bakterie preferują różne cukry. Najbardziej rozpowszechnionym sposobem kultywacji bakterii w glebie jest wśród hodowców melasa – gęsty sok powstały przy wyciskaniu trzciny cukrowej, który może być także zastąpiony nierafinowanym cukrem tj. Mascobado lub organicznym ekstraktem fruktozowym (z kukurydzy, agawy etc.).

Dodanie melasy do gleby powoduje szybki przyrost flory bakteryjnej, a w efekcie zwiększone pobieranie pierwiastków mineralnych z gleby przez rośliny. Rośliny nie są w stanie same pobierać cukrów – w istocie tworzą je w procesie fotosyntezy – ale żywiące się nimi bakterie wydalają do gleby enzymy, które służą wielką pomocą korzeniom. Hodowcy używają melasy głównie w fazie późnego kwitnienia i dużo z nich twierdzi, iż ostateczny plon zostaje w ten sposób zwiększony o 20-30%. Są też jednak tacy, którzy melasą podlewają rośliny już pod koniec fazy wegetatywnej i także widzą rezultaty.

Innym sposobem na dynamiczne pobudzenie rozwoju mikroorganizmów w glebie jest dostarczenie jej łatwo rozkładającej się materii organicznej tj. podgnite owoce czy warzywa. Dodanie ich do górnej warstwy twojego supermiksu sprawi, że ułatwiony zostanie wzrost grzybów saprotroficznych, które produkując dwutlenek węgla pobudzą naszą roślinę do dynamicznego wzrostu. Jeśli zaś chcemy się upewnić, że ich zarodniki występują w naszej glebie, wystarczy do niej dodać troszkę leśnej próchnicy. Jednak nawet bez niej jest duża szansa, że rozkładające się cukry staną się pożywką dla milionów innych pożytecznych grzybów i takiej samej liczby bakterii.

Innym sposobem na pobudzenie rozwoju mikroorganizmów w glebie i szybszy rozwój systemu korzeniowego jest użycie air-potów lub smartpotów zamiast tradycyjnych donic. Obydwa typy zapewniają stały dostęp tlenu do korzeni, co przy okazji wzmocni obecność pożytecznych bakterii tlenowych. Air-poty podnoszą również temperaturę gleby, co służy lepszemu wchłanianiu składników mineralnych. Na skutek kontaktu z powietrzem tworzy się także bardziej skomplikowany i gęstszy system korzeniowy, który nigdy nie ulega zahamowaniu, nawet w przypadku dużej rośliny. To zaś przekłada się na wyższe plony i daje organicznym strategiom jeszcze większe pole rozwoju!

źródło: magivanga.wordpress.com
Ostatnio zmieniany: 10 lata 3 miesiąc temu przez Koza.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Organiczna uprawa roślin 8 lata 8 miesiąc temu #3

  • Natural
  • Natural Avatar
  • Offline
  • Indoor Killer
  • stay positive
  • Posty: 1453
  • Zebranych lumenów: 1447
  •  

  •  

koza pisales, ze najlepiej ci rosly planty na oborniku
mozesz napisac troche wiecej na ten temat?

jaki to byl obornik i jakie proporcje w stosunku do gleby?

szykuje sie na OUT 2016 i chcialbym zafundowac roslinom siedmiogwiazdkowe podloze :side:

jak najlepiej naszykowac (s)poty?
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

 

Organiczna uprawa roślin 8 lata 8 miesiąc temu #4

  • Koza
  • Koza Avatar
  • Offline
  • Super Moderator
  • ~pozytywne emocje
  • Posty: 5991
  • Zebranych lumenów: 5507
  •  

  •  

mix oborników krowi, koński i ptasi. w stosunku około 60%, 20%, 20%. Ziemia zmieszana z obornikami jesienią i zasypka na to wszystko dolomitem. Na wiosnę przerzucenie ziemi i jeszcze raz dolomit i rosło pięknie w oczach ;) na 35L donicę około 4 garście (ciekawa miara :D ) krowiego obornika.
Szukaj ziemi lekkiej, pulchnej w miarę czarnej (urodzajnej) na bazie torfów a na takim medium porosną Ci olbrzymy.

powodzenia Natural
... nie stój nad kwiatem z konewką i batem... ;)
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Organiczna uprawa roślin 8 lata 8 miesiąc temu #5

  • Sandacz
  • Sandacz Avatar
  • Offline
  • ... zbanowany
  • Padlinożerca!!!
  • Posty: 1096
  • Zebranych lumenów: 2454
  •  

  •  

Koza napisał:
i zasypka na to wszystko dolomitem.


bez dolomitu bo wapno zakluca rozkladanie sie w ziemi a czasami zatrzymuje razem z magnezem :) jest wtedy ch..ja warta ziemi bo sie zakwasza i nie rozklada :)

dodaje takie same proporcje tylko wale tego od groma z obornikiem od krolikow :)



pozdro
Sandacz
Masz jedno życie, nie zmarnuj jego!!!
Ostatnio zmieniany: 8 lata 8 miesiąc temu przez Sandacz.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Organiczna uprawa roślin 8 lata 8 miesiąc temu #6

  • Natural
  • Natural Avatar
  • Offline
  • Indoor Killer
  • stay positive
  • Posty: 1453
  • Zebranych lumenów: 1447
  •  

  •  

chlopaki a powiedzcie mi czy ten obornik to po prostu odchody czy moze jakis mix typu zgnila trawa i odchody? jak najlepiej na szybko taki obornik naszykowac?
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Organiczna uprawa roślin 8 lata 8 miesiąc temu #7

  • Sandacz
  • Sandacz Avatar
  • Offline
  • ... zbanowany
  • Padlinożerca!!!
  • Posty: 1096
  • Zebranych lumenów: 2454
  •  

  •  

Natural napisał:
chlopaki a powiedzcie mi czy ten obornik to po prostu odchody czy moze jakis mix typu zgnila trawa i odchody? jak najlepiej na szybko taki obornik naszykowac?


co masz na mysli szybko :D
idziesz tam gdzie rolnik wywala obornik i go jumasz do bolu i przekopujesz na jesien i masz gotowe na wiosne :) obornik rozkladajac sie stabilizuje ph do obojetnego i rzadnych wspomagaczy nie stosujesz no chyba ze chcesz ale moze to tylko pogorszyc sprawe :D :)


zgnila trawa i obornik to sie robi kompost z tego i jak mnie pamiec nie myli to odczyn ma kwasny :)

sucha trawa, sloma, siano to tak :)
przemopac gleboko na jesien a na wiosne na pol szpadla jeszcze raz i sadzisz i o nic sie nie martwisz w rozwoju rosliny :) troche roboty jest przy tym a i zajebac potrafia i tak :S

dodatkowa mniejszy problem z podlewaniem bo ziemia bardziej ja chlonie i nie oddaje bezposrednio :) gdzies juz to pisalem i na # i tutaj
;) jest sporo informacji :)

pozdro
Sandacz :rolling:
Masz jedno życie, nie zmarnuj jego!!!
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Otrzymany Lumen od: monk, Św.Roch

Organiczna uprawa roślin 8 lata 8 miesiąc temu #8

  • Natural
  • Natural Avatar
  • Offline
  • Indoor Killer
  • stay positive
  • Posty: 1453
  • Zebranych lumenów: 1447
  •  

  •  

Sandacz napisał:
Natural napisał:
chlopaki a powiedzcie mi czy ten obornik to po prostu odchody czy moze jakis mix typu zgnila trawa i odchody? jak najlepiej na szybko taki obornik naszykowac?


co masz na mysli szybko :D


szybko to tak, ze chce to zrobic raz dwa
tzn, mam ziemie, mam przyslowiowe zwierzece kupy
mieszam to razem dodaje dolomitu i na wiosne jest git?
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Organiczna uprawa roślin 8 lata 8 miesiąc temu #9

  • Sandacz
  • Sandacz Avatar
  • Offline
  • ... zbanowany
  • Padlinożerca!!!
  • Posty: 1096
  • Zebranych lumenów: 2454
  •  

  •  

tak :) mieszasz przekpujesz jak wolisz i ziemia do wiosny jest przerobiona sama :) dolomit na wiosne dopiero i lekko przekopac (plytko) :)





pozdro
Sandacz
Masz jedno życie, nie zmarnuj jego!!!
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Otrzymany Lumen od: uprawiam_wiec_zyje
Moderatorzy: AS

Polecane Sklepy

HEMP.pl - growboxy, lampy, nawozy do uprawy roślin

Nasiona Marihuany