100 tysięcy miejsc pracy dzięki legalizacji marihuany
Doświadczenia amerykańskiego stanu Kolorado pokazują, że dzięki legalizacji marihuany może w Polsce powstać prawie 100 tysięcy nowych miejsc pracy. Regulacja produkcji i obrotu cannabis to także miliardy złotych do budżetu państwa.
Mieszkańcy stanu Kolorado w zachodniej części USA wyrazili w referendum w listopadzie 2012 roku wolę legalizacji marihuany do celów rekreacyjnych. Użycie medyczne - karane w Polsce pozbawieniem wolności do lat 3 - jest już normą w prawie połowie Ameryki. Eksperyment z Kolorado był czymś nowym. Przepisy wykonawcze weszły w życie w styczniu tego roku, tworząc tym samym pierwszy w świecie przypadek pełnej legalizacji marihuany.
Oceniając eksperyment z perspektywy pierwszych kilku miesięcy funkcjonowania, należy go uznać za bezprecedensowy sukces. Przejęcie kontroli nad rynkiem z rąk mafii, wysoka jakość oferowanego suszu, legalna dystrybucja - wszystkie te argumenty były dawno znane przeciwnikom prohibicji. O pewnego rodzaju pozytywnym zaskoczeniu można mówić w kontekście efektów, jakie legalizacja przyniosła dla gospodarki tego niewielkiego stanu.
Pomimo prawie 10-krotnie mniejszej liczby ludności, w Kolorado powstało 10 tysięcy miejsc pracy w branży. Szacunki te, podane przez organizację Marijuana Industry Group, dotyczą wyłącznie osób bezpośrednio związanych z przemysłem konopnym - plantatorów, handlowców, aptek czy producentów łakoci z THC. Przynajmniej drugie tyle zatrudnione jest w branżach obsługujących rynek marihuany (ostatnio głośno było chociażby o wyspecjalizowanej agencji ochrony, zajmującej się pilnowaniem plantacji konopi indyjskich).
Biorąc poprawkę na wielkość populacji i rynku, w przypadku wprowadzenia podobnych rozwiązań w Polsce, można liczyć na powstanie przynajmniej 100 tysięcy nowych miejsc pracy. Podobne liczby daje analiza porównawcza branży tytoniowej, gorzelniczej i piwowarskiej, które stanowią istotne źródło zatrudnienia i przychodów polskiego budżetu (co dziesiąta złotówka w kiesie Ministra Finansów pochodzi właśnie z handlu legalnymi narkotykami). Szacunki mogą okazać się nawet zaniżone. Dynamiczny rozwój sytuacji w USA hamuje bowiem niejasność w postaci konfliktu prawa stanowego i federalnego, który odstrasza od rynku największych inwestorów.
Utrzymywanie prohibicji przez polskie władze z Donaldem T. na czele jest nie tylko afrontem dla zdrowego rozsądku, walką z wiatrakami i brakiem poszanowania wolności osobistych. Sprzeciwianie się legalizacji marihuany jest też zwyczajnie szkodliwą polityką ekonomiczną.