Jak coś to można pisać jakie to były sytuacje itp jeśli się przytrafiło.

Ja osobiście powiem Wam według mnie największy błąd jaki ludzie robią ciachnięci siadając za kółko pod wpływem a mianowicie prędkość... Ja zawsze używam metody "Policyjny Patrol" - jedziesz do przodu aby się toczyć maks 50 km/h a nie wsiadają i napierdalają do podłogi gaz...

oczywiście nie mówie tutaj o sytuacji , że się człowiek "wczołgał" do samochodu...

dziwna ankieta ja osobiscie nie jezdze pod wplywem. Ale jak widze kogos co wsiada pijany to z samochodu i w morde lac

Mało opcji wyboru jak dla mnie
Pod wpływem może kiedyś mi sie zdarzyło ale raczej po jednym piwie po godzinie/ dwóch i to w sytuacji wymuszonej, że trzeba pojechać. Pije, nie wsiadam za kółko!

inna sprawa to jazda na tzw kacu gdzie do końca nie jestem pewien czy już mogę prowadzić. Nie posiadam alkomatu a na komendę jakoś nigdy mi nie po drodze

Nie prowadźcie po alkoholu, sznujcie swoje życie i życie innych uczestników ruchu drogowego!

Szczerze raz jechalem po pijaku ale to na polnej drodze. I nie bylo za ciekawie zero orjetacji ruchy spowolnione a finalem zatrzymalem sie w rowie. Nie miał bym odwagi jechać po pijaku po drodze publicznej i z myślą ze mogę kogoś zabić. Raz gosciowy który wsiadal do auta zataczając się dostał strzała i kluczyki wylądowały w stawku. Co zrobił dalej juz mnie nie interesowało ale jak odchodzilem zmacznie SPAL po strzale

Zdarzyło mi się raz. Był dzień ojca% a ten poprosił mnie o przeparkowanie swojego samochodu. No to syncio chętnie pomógł, a tata do dzisiaj ma pęknięty tylni zderzak, którym pchałem przez 30m ogromny kamień.

Z reguły nie pije więc zdarza mi się czasem prowadzić po paleniu.

ja totalnie najebany raz wsiadlem do fury i przejechalem sie po osiedlu (wiecie-gangsterka, hehe), ale to jedyna taka sytuacja

ostatnio podobno chciałem jechać 40 km ale nic z tego nie pamiętam dzięki bogu zgona w pracy zaliczyłem raz na 9 lat całej swojej kariery zawodowej i że mnie jednak odwieżli z tej pracy do domu.

poza tym prowadziłem kiedyś po dwu piwkach i po wyrzyganiu na drógi dzień. zajebiście się jechało, średnio o 30% szybciej pokonywałem trasy zaśnieżone i zalodzone jak te same trasy w lecie. pasażerowie opowiadali że się bali.

mimo pozytywnych doświadczeń i wesołego, zrelaksowanego stanu jaki pamiętam. nigdy niechce więcej prowadzić po jednym piwku a co dopiero po pijaku - bo moim zdaniem to są dwa odmienne choć czasem zachaczające o siebie stany.

po jednym piwku trzeba odczekać minumum 2 godziny, 3 powinny w zupełności wystarczyć jeśli jest się człowiekiem pijącym 2-4 piw tygodniowo a piwo nie miało więcej jak jakieś 6% wtedy już niema jakiejkolwiek fazki, pozostają tylko (ewentualne) procenty dla panów "punkciarzy"

zaznaczyłem "nigdy"