Kiedy inspektorzy sanepidu stwierdzają, że sklep sprzedaje zakazane substancje, i nakazują jego zamknięcie, kilka dni później otwiera się pod inną nazwą.
Wojewódzka stacja sanepidu opublikowała raport o stanie sanitarno-higienicznym Warmii i Mazur. Choć mieszkańcy coraz rzadziej zapadają na choroby zakaźne, to wciąż aktualne jest zagrożenie dopalaczami.
Zagrożenie
Jak czytamy w dokumencie, od października ub. roku na podstawie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii sanepid zaczął kontrolować sklepy “Pachnący Dom”, działające w Olsztynie, a także w powiatach elbląskim i ostródzkim. Ogółem na skutek dziesięciu inspekcji wycofano z obrotu 1359 opakowań produktów, co do których “istniało uzasadnione podejrzenie, że mogą stanowić zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzi”.
Pobrano 40 prób tych produktów, które zbadano w laboratorium. – W większości przypadków produkty wprowadzane do obrotu jako saszetki zapachowe są tzw. dopalaczami i stanowią zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi – czytamy w raporcie. W przebadanych produktach wykryto m.in.: syntetyczny kannabinoid UR-144, który wykazuje działanie psychotropowe, prowadzące do wywołania tzw. euforycznego samopoczucia; w przypadku stosowania dużych dawek może wywołać objawy zbliżone do objawów obserwowanych przy klasycznych halucynogenach typu LSD, brefedron – obecnie jest to najbardziej euforyczny beta-keton pozostający w legalnej sprzedaży, pentedron – o potencjalnym działaniu stymulującym
ośrodkowy układ nerwowy”.
Zatrucia
W 2012 r. stwierdzono 33 przypadki zatruć substancjami niewiadomego pochodzenia i tzw. dopalaczami. Janusz Dzisko, wojewódzki inspektor sanitarny, nie ukrywa, że zwalczanie sprzedawców oferujących niebezpieczne dla zdrowia specyfiki jest trudne. – Walka jest mało skuteczna, bo niedoskonałe jest prawo – mówi. – Kiedy identyfikujemy i zamykamy sklep z dopalaczami, po krótkim czasie znów się otwiera pod inną nazwą, choć z tym samym właścicielem.
W sanitarnym raporcie za ub. rok są też jednak i dobre wiadomości. Tak jest m.in. w przypadku chorób zakaźnych. Nie zarejestrowano zachorowań na dur brzuszny, błonicę, wściekliznę u ludzi, polio oraz na odrę. Co prawda znacznie wzrosła liczna chorych na krztusiec, ale według epidemiologów wynikło to głównie z braku szczepień u dzieci.
Inne choroby
Na niskim poziomie utrzymują się zachorowania na żółtaczkę. Wirusowe zapalenie wątroby typu B w ciągu ostatnich czterech lat utrzymuje się w granicach ośmiu przypadków rocznie. W porównaniu do roku 2011 zanotowano spadek zachorowań na WZW C z 52 do 43 przypadków. – Od wielu lat wskaźniki zapadalności na WZW B i C w naszym województwie są o 2-3 pkt niższe od wskaźników krajowych. W 2012 r. w województwie warmińsko-mazurskim zarejestrowano trzy zachorowania na WZW A – napisali inspektorzy.
Problemem Warmii i Mazur, z uwagi na endemiczne występowanie zakażonych kleszczy, wciąż pozostaje wysoki współczynnik zapadalności na boreliozę (dwukrotnie wyższy niż w kraju) i kleszczowe zapalenie mózgu (prawie pięciokrotnie wyższy niż w kraju). – W przypadku tej drugiej choroby receptą jest szczepienie – przypomina Janusz Dzisko. – Przed boreliozą zaś może nas uchronić tylko profilaktyka, czyli unikanie miejsc, gdzie można natknąć się na kleszcza, a jeśli już pójdziemy do lasu, to należy uważnie przejrzeć całe ciało po powrocie do domu.
wyborcza.pl