tak sobie myśle żle się dzieje w państwie polskim (popularny zwrot ) słysze rozmaite opowieści o tych nadludziach albo podludziach, a może to prawo jest chore ? a ludzie są normalni i dobrzy bo przestrzegają go skrupulatnie jak adwokaci dobrze opłaceni.

niechciał bym żeby ta rozmowa była wymianą opini o tych ludziach, ciekawi mnie raczej za co was uwalili lub waszych znajomych, u mnie w okolicy słyszy się mnustwo opowieści że ludzie oblali bo nie zaciągneli ręcznego na koniec jazdy, kobieta nie wiedziała gdzie jest korek od oleju, ktoś przy cofaniu nie popatrzył w to lusterko w które nie musiał a jeśli nawet popatrzył to nie przekręcił głową w strone tego lusterka aby pokazać i udowodnić że patrzy.

napisz za co cię uwalili, lub twoich znajomych kto wie może rozmowa będzie dobrym początkiem do dobrych zmian.
a kto niezdał to powodzenia

No jak nie wie gdzie korek oleju i nie zaciaga recznym tylko na luzie zostawia po egzaminie to tez bym ja opierdolil.
Powinni jescze bardziej zaostrzyc przepisy debilow jezdzacych nie brakuje.
A kobiety powinny przechodzic specjalne testy

Zdalem za perwszym razem jakby co 8 lat temu mimo ze egzaminator podszedl psychologiczie i mu sie nie spodobalo ze zajechalem na koniec egzaminu prawa strona po ulicy a nie srodkiem ?

Normalnie podjechalem stanolem a on sie pyta dlaczego prawa strona ?
A ja no bo jest obowiazek jazdy po prawej stronie w PL
A on na to a skad ja to wiem przeciez nie mam prawa jazdy.
A ja tak mnie nauczyli w osrodku.
A on ale dlaczego ?
A ja nie wiem dlaczego po prostu

To on do mnie inaczej pyta sie masz pan szpadel ?
Ja nie mieszkam w bloku.
To moze sasiad ma ?
Ja no moze i ma.
No to on dobra idz pan do sasiada wez no szpadel i wykop pan na polu dziure metr na metr.
Siadz se tam i wypij piwo albo cole - Zrobisz tak ?

I sie patrzy na mnie ?

Ja sie patrze jak na debila i mowie NIE !

A on sie usmiecha i mowi dziekuje do widzenia.
I tak oto mialem swoje prawko tydzien pozniej

Jak sie dobrze jedzie i potrafi jeździć nie ma szans zeby cie ulał! jeśli ulał to znaczy ze miał sie do czego przyczepić!

Mnie za pierwszym razem ujebał niedługo po wyjeździe z placu manewrowego. Dołączając się do ruchu z podporządkowanej spojrzałem w obie strony czy wolne, z prawej jechało auto było jakieś 500m dalej więc śmiało wrzuciłem bieg, ruszam koleś był jeszcze spory kawałek drogi ode mnie, była to normalne dołączenie się do ruchu, po 30 sekundach stwierdził, żebym zatrzymał się na poboczu i zamienimy się miejscami...

a ja miałem zajebistego egzaminatora jeżdząc z nim czułem się jakbym jechał z instruktorem nauki jazdy koleś na luzie gadamy o dupie marynie , zero błędów na karcie egzaminacyjnej a chyba 2 można było zrobić jakieś takie małe.

A ja swoje prawko zdobylem finalnie za 4? razem po dużym dobrym skrecie:) wcześniej mnie chyba stres zzeral ktoś jeszcze przybakal na praktycznym ? <evil>

- puk puk puk - w szybę zastukał egzaminator mówić przy tym:
" a świateł Pan nie włącza ?" (zrobiło mi się od razu gorąco, bo przede mną uwalili 7 osób z rzędu)
Włączyłem światło i za chwilę znów słyszę znane już puk, puk, puk...
"A może by Pan tak pasy zapiął ?" usłyszałem zza drzwi - w tym momencie poczułem, że jestem ugotowany
Pokazał, by kontynynuować. Plac manewrowy poszedł gładko prócz górki, której nigdy nie trenowałem i jak można się spodziewać podczas manewru samochód zgasł. Pan egzaminator pokazał mi kciuk co oznaczało, że właśnie straciłem pierwszą i ostatnią szansę. Za drugim razem jakoś pokonałem górkę i wyjechałem na miasto. Tam już bezbłędnie poszło - wracając do ośrodka tuż przed samą bramą pojechałem nieco po prąd, ale Pan również przymknął na to oko, bo chwilę wcześniej powiedział mi, że zdałem i zapewne domyślił się, że to przez moje nerwy, które właśnie zaczęły puszczać.
Ogólnie uważam, że 20h, które kiedyś wyjeździłem i miały one starczyć do opanowania techniki jazdy to ch**** a nie godziny - jest tego zdecydowanie za mało. Nie wiem ile jest dziś, ale mam nadzieję, że ciut więcej...

P.S. Egzamin z praktyki zdałem za pierwszym razem. Do teorii podchodziłem 3x

Powiem wam jak jeszcze do niedawna bylo u mnie. Wystarczylo isc do osrodka zdac testy teoretyczne. Pozniej jakies badania na wzrok i dostawalo sie prawko "tymczasowe", ktore pozwala wyjechac na normelne drogi poza autostradami, wystarczy miec przy sobie kogos kto posiada pelne prawo jazdy i siedzi jako pasazer z boku. Przez minimum 6mcy trzeba sobie w tej sposob "cwiczyc" jezdzac z mama/tata/bratem pozniej idzie sie na egzamin praktyczny - 30 min jazdy na miescie, szybkie wglad na to co pod maska. Zwracaja przedewszystkim uwage na kwestie bezpieczenego zachowania na drodze.

Obecnie trzeba chyba wyjezdzic 10h z instruktorem i nazbierac znaczkow przed przystapieniem do praktyki. Tak czy siak bez porownania latwiej zdobyc tutaj lejce niz w PL. Teoria prosta, nie ma placu, na egzamin przyjezdzasz swoim samochodem.

I co bawi mnie najbardziej, nawet w razie oblania praktyki wychodzisz z osrodka wsiadasz w samochod i jedziesz na luzaku do domu.

Nic w tym dziwnego bo to UK albo inny cywilizowany kraj. Trzeba bylo dopisac bo jescze ktos pomysli ze takie frykasy w PL

A ja myślałem na praktycznym, że będzie krucho, bo zdawałem ostatni, a wszyscy przede mną oblali... Jeździłem w obcym mieście.
Zdałem, chociaż raz ewidentnie ściąłem zakręt.

Niedawno moja znajoma po raz chyba 3. oblała jazdy. No sorry, ale jak to tak, za każdym razem złośliwość egzaminatora? Eee, uważam, że jak ktoś się tak stresuje, że przez to nie zdaje, to widocznie nie nadaje się do tego sportu.
Lepiej poćwiczyć gdzieś w bezpiecznym miejscu, a jak się zrozumie o co kaman w aucie, to dopiero egzamin.