Polecane Sklepy

HEMP.pl - growboxy, lampy, nawozy do uprawy roślin

nasiona marihuany

 
 
 
 

TEMAT: Trening Outdoor – cięcie, gięcie i puchnięcie

Trening Outdoor – cięcie, gięcie i puchnięcie 9 lata 9 miesiąc temu #1

  • mustache
  • mustache Avatar
  • Offline
  • ... kiełkujący
  • With great mustache comes great responsibility
  • Posty: 71
  • Zebranych lumenów: 221
Trening Outdoor – cięcie, gięcie i puchnięcie


Słowem wstępu
Cześć i czołem
Witam wszystkich spragnionych wiedzy growerów!
Jestem Mustache i niniejszym chciałbym zaprezentować Wam wszystkim zrodzony z krwi, potu i łez poradnik treningu outdoor mojego autorstwa. To co widzicie przed sobą, to spuścizna kilkuletniego doświadczenia w uprawie konopi, obserwacji poczynań wielu innych growerów, godzin dyskusji i całej masy przeczytanych tekstów. To moja mała cegiełka, wkład w budowanie sukcesu innych, którzy są teraz w miejscu, gdzie sam stałem jakiś czas temu – na drodze do zapalenia własnego ziółka dojrzałego pod chmurką.
Dróg jest wiele i bywają kręte, ale ważne, żeby iść LIKE a PRO. Zapraszam więc do lektury!


O czym jest ten poradnik, a o czym nie jest
A więc po pierwsze: nie zamierzam wymyślać koła od nowa ani powielać istniejących już treści. Artykułów o różnych rodzajach treningu Ci u nas na forum dostatek. W tym temacie napisano już wiele i wałkowanie go po raz kolejny to większe marnotrawstwo miejsca, niż moje przydługie zdania :). Zakładam, że czytelnik zna podstawowe zagadnienia dotyczące treningu. Jeśli nie wiesz, co to LST i Topping, zapraszam do zapoznania się z odpowiednimi artykułami. Dla wygody poniżej umieściłem odnośniki do kilku opublikowanych na tym forum.

Zanim przeczytasz - odnośniki do powiązanych tematów

To, co mam na celu, to odniesienie się do metod treningowych konkretnie w kontekście uprawy na zewnątrz. O co mi chodzi? FIM zawsze będzie FIMem, nie robi różnicy fakt, czy roślina rośnie w boxie, szklarni, czy pod gołym niebem, tnie się tak samo. Istnieją jednak różnice przy prowadzeniu treningu w różnych warunkach środowiskowych (o pewnych podobieństwach też pewnie wspomnę :)). Uprawa na zewnątrz niesie pewne ograniczenie, ale także znosi inne, w porównaniu do zamkniętej przestrzeni. Omówienie tych kwestii jest celem niniejszego poradnika i na tym właśnie się skupię.

Informacje o użytych zdjęciach
Jak wspominałem część merytoryczna jest oparta na moich własnych doświadczeniach oraz tym, czego nauczyłem się od innych. Niezbędnym uzupełnieniem tekstów są zdjęcia wykonane osobiście przeze mnie, jak i użyczone od innych growerów za ich zgodą. W tym miejscu chciałbym podziękować użytkownikom, którzy w ten sposób wnieśli swój wkład w powstanie tego poradnika: 4Elements, buforekdoblanta, DIESEL i Golas.

Trening - pytanie nie brzmi „czy”, ale „dlaczego”
Konopie trenujemy z wielu powodów. Przy uprawie w boxach chodzi głównie o lepsze wykorzystanie każdego lumenka. Zależy nam na tym, żeby wszystkie rośliny były równomiernie doświetlone i nie było między nimi dziur, przez które energia światła będzie się marnowała na ogrzewanie podłogi i doniczek.


W znacznej mierze znajduje to także zastosowanie w uprawie na zewnątrz. Konopie jak i inne rośliny rosną przeważnie wzwyż, konkurując z innymi o cenne światło. To świetna strategia zapewnienia sobie siły życiowej w warunkach naturalnych. Uprawa prowadzona przez człowieka nie jest jednak tym samym, tutaj konopie rosną w środowisku przetworzonym. Możemy zapewnić im warunki, w których nie muszą konkurować o dostęp do energii słonecznej, wystarczy kontrolować wysokość okolicznych roślin, jak i sadzić same roślinki w odpowiednich odległościach od siebie nawzajem. Dzięki temu możemy za pomocą treningu przekierować energię rośliny w ten sposób, by rozrastała się raczej w płaszczyźnie równoległej do powierzchni ziemi, niż prostopadle do niej. Co na tym zyskujemy? Oczywiście większą powierzchnię, jaką nasza podopieczna czerpie życiodajną energię słoneczną. Rośliny rosnące pionowo w górę, mimo wypuszczania bocznych odrostów ustawiają się do słońca tak, że górna ich część absorbuje najwięcej światła, natomiast niższe partie są przez nią przysłonięte. U rośliny trenowanej, poszczególne odrosty przysłaniają się nawzajem w dużo mniejszym stopniu.


Kolejne zagadnienie jest powiązane z jednym z największych wrogów growerów – pleśnią. W pomieszczeniach uprawowych bywa ona problemem, jednak jesteśmy w stanie lepiej się przed nią bronić, kontrolując wentylację i wilgotność. Na outdoorze nie mamy niestety takiej możliwości. Jesteśmy skazani na zmienne warunki pogodowe, a one często sprzyjają rozwojowi grzyba. Oczywiście można temu zaradzić stosując preparaty ochronne i mechanicznie usuwając zakażone fragmenty. Pomóc nam może także trening. W jaki sposób? Generalnie każdy rodzaj treningu powoduje, że w przeciwieństwie do uprawy bez jego stosowania, roślina tworzy raczej więcej mniejszych szczytów, niż pojedyncze duże. Wiem, że każdy grower bez względu na orientację lubi wielkie pały, ale niestety są one o wiele łatwiejszym celem dla pleśni. Wilgoć, która się w nich zebrała tak łatwo nie wyparuje, a i o dobrą wentylację trudniej. Poza tym w razie niezauważenia infekcji, często cały szczyt jest liczony na straty. W przypadku, kiedy mamy tych szczytów dużo na roślinie i są od siebie odseparowane, nawet zakażenie części z nich nie pozbawia nas tak dużej części plonu.


Oczywiście nie każdy jest w stanie podołać trenowaniu setki lub więcej roślin naraz, to naprawdę ogrom pracy. Czasem jednak warto lepiej zadbać o kilkanaście plantów, niż nie nadążać z zatroszczeniem się o kilkadziesiąt.

Na rozgrzewkę – naginanie linkami
Oto najpopularniejszy zabieg treningowy typu LST. Choć moim zdaniem prawdziwe skrzydła rozwija dopiero przy zabawie na większej powierzchni, to z powodzeniem może być stosowany na roślinach sadzonych w doniczkach. Jest to praktyczne z wielu względów. Zazwyczaj na outdoorową uprawę w wiadrach i donicach decydują się osoby uprawiające w trudnym terenie (jak skalisty albo podmokły) lub takie, którym zależy na względnej mobilności uprawy. Stosując tą metodę podobnie jak w uprawie indoor, kłopotem nie będzie zarówno znalezienie punktu zaczepienia dla linki (gdy podmokły teren okazuje się zbyt miękki, a skalisty – zbyt twardy), ale także przeniesienie rośliny w awaryjnej sytuacji (trudniej o złamanie – roślina jest zazwyczaj niższa, a bardziej rozkrzaczona, dodatkowo trzymają ją linki. Warto wspomóc się również kijkami, które usztywnią przywiązane do nich łodygi). Wiadra i doniczki to popularna metoda sadzenia automatów – nie wymagają wielu litrów ziemi, więc wiadra mogą być mniejsze (a co za tym idzie – lżejsze), a trening niskostresowy jest przez niektórych uważany wręcz za jedyny dopuszczalny dla nich.


A teraz wersja bardziej przemawiająca do wyobraźni. Gdy położenia punktu, do którego naginamy roślinę, nie ogranicza już krawędź pojemnika, nadchodzi czas na prawdziwą zabawę. Lubię stosować naginanie linką na już nieco wyrośniętych plantach. Wtedy często już po jednym takim zabiegu otrzymujemy całą masę odrostów. Przy naginaniu starszych roślin należy jednak uważać. Z grubszymi łodygami o wiele łatwiej o złamanie. Dobrą metodą jest naginanie takich sztywnych, opornych jednostek stopniowo. Często wystarczą dwie - trzy sesje naginania, żeby sprowadzić nawet większą roślinę do parteru bez łamania jej. Szczerze mówiąc o złamania też niespecjalnie jest co się martwić. Konopie doskonale potrafią sobie poradzić z bardzo paskudnie wyglądającymi złamaniami, wystarczy im nie przeszkadzać (często pomóc mogą środki grzybobójcze, jeśli roślina jest podatna na zakażenia). Istnieją także specjalne preparaty do stosowania na uszkodzone łodygi roślin.
Poniżej zdjęcie łodygi uszkodzonej podczas naginania. Wisiała dosłownie na strzępku włókien, ale przy odrobinie dobrych chęci i taśmy hydraulicznej dotrwała szczęśliwie do zbiorów :rasta:


Jak już pisałem lubię naginać już większe rośliny. W takim przypadku zwykle otrzymujemy coś na kształt grzebienia, z nawet kilkunastoma krótszymi odrostami sterczącymi pionowo z nagiętej głównej łodygi. Na tym jednak nie koniec, po podrośnięciu odrostów warto ponownie je porozchylać, rozprowadzając je na boki, ponownie ściągając szczyty do poziomu głównej łodygi. To zaowocuje wystrzeleniem w górę całego mnóstwa nowych odgałęzień. Zazwyczaj w takiej postaci roślina trzymana jest już do zbiorów. Należy jedynie pilnować, żeby szczyty trzymały równy poziom. Nadpobudliwe można opanować Super Croppingiem, lub kolejną linką. Wygląda to jak w SCROGu, tyle że bez siatki :). Jeśli zaczniemy naginać pnącza już od młodości, to zapewne otrzymamy coś kształtem zbliżonego bardziej do gwiazdy niż grzebienia. Szczytów będzie mniej, za to szybko wyrównają wzrost. Dobrze jest je wtedy rozciągać równomiernie na wszystkie strony, jak właśnie ramiona gwiazdy. Co i rusz zdaża się też, że główny szczyt wciąż próbuje się wybijać nad inne i rośnie intensywniej mimo wielokrotnego naginania. W takim przypadku otrzymamy coś na kształt wijącego się po ziemi węgorza z licznymi odrostami. Tak czy siak w każdym przypadku efekt końcowy będzie wyglądał podobnie.


HST
Alternatywą na początkowe stadium treningu jest Topping i FIM. Te zabiegi gwarantują bardziej równomierny rozrost młodych szczytów. Jak jednak wskazuje sama nazwa rodzaju tych treningów, są one wysoko stresujące dla roślin. Często przeprowadzenie takiej operacji potrafi chwilowo zatrzymać roślinę w rozwoju. W Porównaniu z technikami LST czas oczekiwania na odpowiedź rośliny na trening bywa tak długi, że często odradza się stosowanie metod HST na automatach, ze względu, na zbyt krótki czas życia tych odmian. Według mnie decyzję o zastosowaniu Toppingu/FIMa lub innego rodzaju treningu należy podejmować w oparciu o obserwację samej rośliny. Już w pierwszych tygodniach można ocenić, czy dany krzaczek ma tendencje do intensywnego wzrostu w pionie, czy raczej łatwo będzie się rozrastał na boki. Ja trening zaczynam zazwyczaj w drugim lub trzecim tygodniu życia rośliny, wtedy już wyraźnie widać różnice między wielkością odrostów u poszczególnych plantów. Jeśli te są niewielkie, skłaniam się bardziej ku naginaniu – roślina dzięki temu nie zamuli. U sztuk z dobrze rozwiniętymi młodymi odrostami nie martwię się o przestój. Można śmiało takie skracać o głowę, a kolejne niczym u hydry szybko zajmą jej miejsce.


Poniżej White Widow x Big Devil - FIMowany automat

Napisałem w kontekście wykonywania cięć we wczesnym etapie treningu. Uważam, że z czasem staje się to coraz mniej efektywne. Im większa roślina, z dużą ilością odrostów, tym trudniej sprawić, żeby wszystkie trzymać w ryzach za pomocą Toppingu/FIMa. W zaawansowanym stadium rozwoju rośliny zawsze wracam do naginana linkami. Po kilku cięciach roślina staje się bardzo gęsta w środku. Rozciągnięcie głównych odrostów na boki to świetny sposób, żeby dać uciśnionym topom złapać oddech i lepsze miejsce do opalania na słoneczku :).




Rozwidlone patyki, czyli outowa wersja hardkorowego treningu haczykami
Osobne miejsce chciałem poświęcić pewnej technice LST, która zdobyła moje serce na ostatnim outdoorze. Mowa o pewnej odmianie treningu haczykami. W wersji indoor zazwyczaj używa się do tego fragmentów izolowanych przewodów z miedzianego drutu. Roślinę prowadzi się jak przy naginaniu linkami, ale znacznie szybciej. Linki zawsze były dla mnie czymś, z czym trzeba było się nieco pomęczyć. Należało taką dociąć, przygotować węzeł lub dwa i jeszcze umieścić trwale w podłożu. Do tego przy dużej ilości linek naprawdę łatwo się w nie zaplątać podczas przeprowadzania zabiegów na roślinie. W wersji outdoor zamiast haczyków używa się materiału, którego raczej nie brak na dworze – mianowicie patyków. Nie mogą to oczywiście byle jakie patyki, muszą być rozwidlone. Przygotowujemy je tak, by po odłamaniu niepotrzebnych fragmentów zostało nam coś na kształt „1” lub „7”. Następnie wybrane łodygi przyszpilamy, wbijając dłuższy fragment naszego patykowego haka w ziemię, a samą łodygę lokując w rozwidleniu. Stosując tą metodę nie tylko osiągamy efekty jak przy naciąganiu szybciej, ale unikamy stosowania nadmiaru problematycznych sznurków i sytuacji, gdzie sznurek potrafi werżnąć się w łodygę. Prowadząc trening rozwidlonymi patykami uzyskamy zazwyczaj roślinę w kształcie wspomnianej gwiazdy lub węgorza. Oczywiście nie musimy ograniczać się do stosowania tylko tej techniki. W późniejszym okresie wzrostu, jeśli damy poszczególnym odrostom mocniej odbić od ziemi, z powodzeniem można stosować standardowe naginanie linkami.



Będąc przy patykach pragnę jeszcze wspomnieć o dość oczywistej kwestii, czyli mocowaniu łodyg do pionowo powbijanych tyczek. Ta technika może być z powodzeniem stosowana obok lub zamiast innych naginań, a cechuje ją duża solidność i możliwość wygodnej regulacji wysokości, do której naginamy łodygę.

SOG i SCROG – na dworze też się może

Metody treningowe SOG i SCROG to coś, co kojarzy się raczej ściśle z uprawą indoor. Ich założeniem jest wyciśnięcie jak największej ilości suszu z ograniczonej powierzchni. Czy mają rację bytu w uprawie na zewnątrz, gdzie ilość dostępnego miejsca bywa najmniejszym problemem? Owszem, zdarzają się przypadki gdzie ma to jak najbardziej sens. Zacznijmy może od Sea Of Green. W wersji boxowej jest to metoda nastawiona na jak najszybsze uzyskanie plonu z wielu małych roślin, raczej bez prowadzenia jakiegokolwiek treningu. Ok, ale co miałoby mnie skłonić do sadzenia roślin tak gęsto na dworze, skoro wysadzone luźniej, z pewnością dadzą większy plon. Powody mogą być różne. Czasem faktycznie dysponujemy małą przestrzenią. Czasem zmusza nas do tego trudny teren. Stworzenie jednego dużego klombu, zamiast kopania dołka pod każdą roślinkę to o wiele mniej pracy. Często wręcz wcale nie będziemy kopać. Można wszak uprawiać nawet na litej skale, jeśli usypie się na niej odpowiedni kopiec żyznej ziemi, a w takim przypadku jeden solidny trzyma się o wiele lepiej od dużej liczby mniejszych. Jeśli mamy pesteczki regularne, to może nam być żal wykopywać osobne dołki pod roślinki, które mogą okazać się facetami, taki dołek się zwyczajnie marnuje. Ostatnim z argumentów, który przychodzi mi do głowy jest sytuacje, której wodę na spota dostarczamy jakimś wężem. Bardzo praktyczne w co bardziej suchym klimacie, jednak używanie masy rozgałęzień, by doprowadzić wodę do każdej rośliny rozrzuconej po większym spocie, to już nie taki pikuś, nie mówiąc już, że przypał. Oczywiście cały czas mówię tu o automatach, bo dla sadzenia pełnosezonówek tak gęsto już nie mogę znaleźć żadnego wytłumaczenia. W przypadku większych roślin już sadzenie co 0,5-1m to prawdziwe Morze Zieleni.



Niezmierną rzadkością bywa, ale zdarza się też widywać pod chmurkami uprawę metodą SCROG. Ekran zieleni to przedsięwzięcie, które wymaga dużego nakładu pracy, a przy tym stuprocentowo pewnej miejscówki. O ile zbłąkana w lesie czy innych chaszczach osoba, może obojętnie przejść obok poletka, na którym nawet używano linek do naginania roślin (naprawdę często nie rzucają się w oczy, szczególnie wieczorem i po zmroku), to widok stelaża do zamocowania siatki z pewnością przykuje uwagę każdego. Kolejnym faktem, który każe się poważnie zastanowić przy zastosowaniu SCROGa w warunkach polowych, jest duża gęstość, jaką osiągają odrosty rośliny na zapełnionej siatce. To aż samo prosi się o pleśń, szczerze radzę stosować defoliację. Oczywiście taka operacja przeprowadzona z głową może dać bardzo zadowalające rezultaty. Podstawową zaletą tej metody dla mnie jest bardzo wygodne prowadzenie treningu na takiej siatce. Większy wysiłek wykonujemy tylko raz – przy montowaniu stelaża. Potem możemy cieszyć się wygodą, jaką zapewnia nam siatka skutecznie trzymająca wszystkie szczyty na równym poziomie.


Słowem zakończenia
Dziękuję wszystkim, którzy dobrnęli do końca mojego tekstu. Mam nadzieję, że moje uwagi okażą się pomocne. Jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tego artykułu.
Pozdrawiam. Z fartem Panowie (i Panie :P)!
Ostatnio zmieniany: 9 lata 9 miesiąc temu przez mustache.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

 
 
 

Trening Outdoor – cięcie, gięcie i puchnięcie 9 lata 9 miesiąc temu #2

  • Koza
  • Koza Avatar
  • Offline
  • Super Moderator
  • ~pozytywne emocje
  • Posty: 5991
  • Zebranych lumenów: 5507
  •  

  •  

Genialne opracowanie!!!! Szacunek za tak szczegółowy tekst i świetne zdjęcia obrazujące wszelkiej maści treningi. Artykuł na najwyższym poziomie, gdzie każdy początkujący ogrodnik powinien się z nim zapoznać.

Bravo Mustache!

wysoko podniosłeś poprzeczkę ;)
... nie stój nad kwiatem z konewką i batem... ;)
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Trening Outdoor – cięcie, gięcie i puchnięcie 9 lata 9 miesiąc temu #3

  • Kimbo Slice
  • Kimbo Slice Avatar
  • Offline
  • ... oblany żywicą
  • czarny smerf
  • Posty: 1028
  • Zebranych lumenów: 1492
  •  

  •  

Mistrzostwo , sporo czasu włożyłeś w to wypracowanie które bardzo obrazowo zwięźle i na temat opisuje trening na oucie . Gratulacje naprawdę , jeżeli to wypracowanie do konkursu Kowala to jesteś liderem jak dla mnie .
zZz miniaturyzowany czołg bojowy ciężkiego kalibru....

pierwszy do zwolięcia ...
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

 

Trening Outdoor – cięcie, gięcie i puchnięcie 9 lata 9 miesiąc temu #4

  • Golas
  • Golas Avatar
  • Offline
  • Indoor Killer
  • Peace & Love !
  • Posty: 7701
  • Zebranych lumenów: 8099
  •  

  •  

Nie da się ukryć, że włożyłeś w ten tekst sporo serca i wiedzy ! :ganja:
Szacunek za to !!! ;)
Oby więcej takich artykułów dla potomnych ... :D

* spogląda z podziwem *

Pozdro B)
G.
Żyjemy aby Doświadczać !
Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś Sam !
Rośliny to nie maszyny !
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Trening Outdoor – cięcie, gięcie i puchnięcie 9 lata 9 miesiąc temu #5

  • Pingwin
  • Pingwin Avatar
  • Offline
  • ... oblany żywicą
  • Posty: 2380
  • Zebranych lumenów: 3312
  •  

  •  

hmmm nie wiem jak moglem przeoczyc ten artykuł :angry:
Nawet nie wiedziałem ze stosuje SOG na oucie!;)
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Trening Outdoor – cięcie, gięcie i puchnięcie 9 lata 9 miesiąc temu #6

  • Warrior
  • Warrior Avatar
  • Offline
  • Indoor Killer
  • -mininamaxa-
  • Posty: 783
  • Zebranych lumenów: 2308
  •  

  •  

PRO artykuł - oby więcej takich B)
Szacun za nakład pracy i że w ogóle Ci się chciało ;)
Buch i lumen for you man :whistle:
:rasta: w.
,,sata kesää tuhat yötä ,, :P
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Polecane Sklepy

HEMP.pl - growboxy, lampy, nawozy do uprawy roślin

Nasiona Marihuany