(...)
Miało to miejsce we wtorek wieczorem na ulicy Radockiego w Katowicach. Jeden z patroli dostał informację, że w pewnym mieszkaniu ukrywa się poszukiwany listem gończym bandyta. Funkcjonariusze zaparkowali z dala od jego klatki schodowej, po czym po cichu weszli na trzecie piętro. Następnie zapukali w drzwi, a kiedy nikt nie otwierał, zaczęli krzyczeć "policja".

- Po chwili drzwi otworzył 30-letni mężczyzna, w środku był też jego 27-letni kolega. Nasi ludzie ich sprawdzili i okazało się, że żaden z nich nie jest poszukiwany - mówi komisarz Jacek Pytel, rzecznik prasowy komendy miejskiej w Katowicach.

Kiedy mundurowi chcieli się wycofać, na progu mieszkania stanęła matka 30-latka. W ręku miała małą, pancerna kasetkę. - Kochanie, coś ci wypadło przez okno - stwierdziła. W środku było 60 gram marihuany oraz 110 gram amfetaminy. Mężczyźni wyrzucili je przez okno, kiedy usłyszeli, że policja dobija się do drzwi.

30-latek wraz z kolegą noc spędzili w policyjnej izbie zatrzymań. Dzisiaj śledczy zdecydują o ich losie.

A mnie dzisiaj nic nie wkurwia , wręcz przeciwnie ! Mamy prawie 500 userów , dokładnie 499 Czekamy na 500tnego członka GrowLike.Pro