Z doświadczenia wynika, że w sytuacji wpadki z posiadaniem marihuany w niewielkiej ilości nikt nie zabiera sprzętu elektronicznego celem jego sprawdzania pod kątem znalezienia treści dotyczących handlu, czy wytwarzania. Tak więc tu bym się nie obawiał takich perturbacji wynikających z prześwietlenia telefonu czy kompa... Ale piszę wyłącznie o sytuacjach, gdy jest posiadania.
co innego, gdy w grę wchodzą inne przestępstwa z u.o.p.n., szczególnie uprawa, wytwarzanie, czy wprwadzanie do obrotu. Większość informacji pozwalających ujawnić hodowlę policja uzyskuje w sposób operacyjny, czyli np. od niejawnych informatorów (których jest baaardzo dużo). Wtedy akta sprawy zaczynają się od notatki urzędowej, w któej można przeczytać, że "funkcjonariusze wydziału kryminalnego komendy miejskiej w X, w toku wykonywanych czynności uzyskali iformacje iż Jasiu Kopciński może uprawiać konopie inne niż włókniste oraz posiadać ich znaczne ilości...". Personaliów takiego "życzliwca" nigdy nie poznamy, bo przecież nikt nie będzie dekonspirował swojego "ucha", szczególnie jeżeli podczas wizyty u figuranta faktycznie udało się ujawnić susz, uprawę, czy co tam miało być. I w takich sytuacjach komputery w zasadzie zawsze idą do biegłego, celem sprawdzenia, czy nie ma w nich treści mogących świadczyć o skali procederu, kontaktach itp itd.
Także panowie z jednej strony zdrowy rozsądek, z drugiej - jeśli już musicie, to pamiętajcie o bhp